Dziś wpis popełniony przy śniadanku. Waga na dziś (2 dnia okresu) - 88,2kg, co daje łącznie spadek 5,8 kg. Myślę, ze gdy zejdzie ze mnie opuchlizna okresowa to będzie większy spadek. W poniedziałek kończę 4 tydzień odkwaszania. Od wtorku planuję powolne wyjście poprzez wprowadzenie nabiału i mięsa, rozszerzenie katalogu zjadanych owoców. Planuję w dalszym ciągu zjadać śniadania na ciepło (dietetyk proponuje owsianki na ciepło z bakaliami), drugie śniadanie to będą koktajle owocowe, sałatki, surówki lub kanapki. Obiad na ciepło (warzywa, mięsko i coś z węgli), a kolacją pozostanie chyba zupa. Czuję się dobrze, lekko, nie mam żadnych skutków ubocznych odkwaszania. Planuję stopniowo zwiększać kaloryczność, aż dojdę do poziomu 1500 kcal - obecnie zjadam ok 1200 - 1300. Gdy waga stanie wprowadzę aktywność ruchową. Ostatnio strasznie dokucza mi ból pleców w części lędźwiowej. Wczoraj wieczorem nie byłam w stanie wstać z kanapy, przeszywający ból nie do opisania. Dostałam skierowanie do neurologa - wizyta umówiona na 29 czerwca. Do tego w nocy drętwieje mi lewa ręka. Ewidentnie po 30 dopadł mnie SKS
No cóż, takie życie, nie ja pierwsza i ostatnia. Zmykam, spróbuję zmusić się do sprzątania Miłej soboty Kochane moje!