Ech, przez zakwasy przestałam tymczasowo ćwiczyć, staram się bardziej dbać o ciało, robie masaże i balsamowanie różnymi specyfikami. Najważniejsze jest chyba że udaje mi się wypić butelke 1,5 l wody dziennie. Nie czuje się głodna, jem bardziej z obowiązku, bo wiem jaki "sprytny" jest nasz metabolizm. Głodówkę nawet kilkugodzinną, dłuższą niż 3-4 godziny uzna za sygnał do odkładania energii w postaci tłuszczyku na potem. Robię brzuszki, skrętoskłony, kręcenie tułowiem aby jak najszybciej likwidować tkankę tłuszczową na brzuchu. To właśnie ona jest czynna hormonalnie i chce mi uniemożliwić schudnięcie.
Dziś zaczęłam praktyki w Domu Pomocy Społecznej, jest tam dość specyficznie... Spodziewałam się ludzi, którzy będą chcieli się wygadać, bo rodzina wykupiła im pokój i praktycznie na tym skończyła się ich opieka, ale jest inaczej. Oni są grymaśni, źli na cały świat, narzekający i wmawiają różne rzeczy, raczej próbują wmówić, np., dziś dostałam ochrzan od jednej z pensjonariuszek za coś co zrobiłam rzekomo przedwczoraj... a przecież dopiero dziś zaczęłam praktyki, ale cóż, praktyki mam tam do 5 marca, wytrzymam. Plusem jest to, że grzecznie wypiłam tam małą butelke wody i małą activie do picia :)
liliasin
25 lutego 2013, 23:09właśnie brzuszki i takie tam rozciągające do treningu raczej się nie zaleca, więc narazie jest to 1,5 l, ale jak wznowie wysiłek kardio to będę starać się pić dodatkową butelke tylko wtedy, dzieki za rade