Nareszcie! Pierwszy raz udało mi się wykonać wszystkie ćwiczenia poprawnie, bez żadnej, nawet sekundowej przerwy jak to dotąd bywało :D wprost nie mogę w to uwierzyć, bo zdawało mi się, że niektórych ćwiczeń nie da się zrobić do końca. Jak już utrwalę się w tej wytrzymałości to chyba sobie dodam kolejne 10 min z Mel B. Aczkolwiek wiem, że im więcej mam min. ćwiczeń dziennie, tym bardziej mi się nie chce ich wykonywać co skutkuje rezygnacją... Więc na razie, dopóki nie zyskam 100% wytrwałości zostanę przy tym co mam. Waga powolutku ciągle spada i naprawdę sposób na chudnięcie, przynajmniej na początku jest niesamowicie prosty. Jeść dobrze, smacznie, ale nie podjadać i nie kupować na mieście niczego! (co w moim przypadku było główną zmorą dla wagi i portfela ;)) No i ćwiczyć chociaż te parenaście minut dziennie. Może to efekt placebo, ale mój organizm chyba zaczyna na to reagować.
Tak czy inaczej zbliża się największe wyzwanie każdej diety - święta, więc Wesołych Świąt wszystkim :) Trzymam za Was kciuki, że szybko zrzucimy ten kilogram czy dwa który przemknie się nam przez świąteczną wagę. Wypocznijcie :)