Czasami się zastanawiam jak to możliwe, że tyle razy podchodziłam do odchudzania i diety, mówiłam sobie że tym razem się uda, nakręcałam się jak pozytywka... i co? Nic. Porażka. Kolejna, kolejna i tak w kółko. Aż tu nagle przychodzi taki moment i cel staje się rzeczywisty do realizacji. Mnóstwo wysiłku, łez, wyrzeczeń to kosztuje, ale jeśli cel już jest jakiś konkretnie widoczny, ludzie zaczynają to zauważać, chwalić i składać gratulacje. Często dzieje się tak, że wcześniej nie wierzyli w to, że tym razem Ci się uda. Wbijali Ci szpilę w plecy, aby Cię wkurzyć. Ludziom nigdy nie da się dogodzić. Jeśli siedzisz na 4 literach mają Cię za lenia, a jak już ruszysz się i zaczniesz zmieniać swoje życie na lepsze, obgadują i zazdroszczą. A Ty jesteś na językach sąsiadów, znajomych, rodziny. Nie cierpię takiego hejtu i teraz widzę na kogo w najbliższym otoczeniu mogę liczyć w ciężkich chwilach. Nie mamy wpływu na zachowania innych, ale możemy dobierać sobie grono najbliższych i to jest cudowne! Dieta to nie tylko zmiana nawyków żywieniowych, ale też nauka o życiu. Na prawdę tak jest. To fakt.
gruba.olsi
20 marca 2017, 09:47No i racja, trzeba sie otaczać ludźmi, którzy Cię wspierają. Czasem nawet rodzice potrafią nieźle zdołować. Jak ja odchudzałam się na studiach to właśnie oni najbardziej szydzili i kupowali słodkości jak miałam przyjechać do domu, żeby sprawdzić moją silną wolę... Czasem udowodnić takim ludziom jest najlepszą zapłatą za wysiłek. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów :)