Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień pierwszy


Jestem po lekkim śniadaniu. Odwiozłam dziecko do przedszkola, jak huragan przeszłam przez mieszkanie i w tempie błyskawicznym rozniosłam wszystko na swoje miejsce. Jest porządek- tak jak lubię, wtedy mogę się skupić i wziąć się za jakąkolwiek pracę. Przygotowanie do treningu, trening i drugie śniadanie. Hmmm...w czasie tego treningu przypomniało mi się, jak rok temu latałam na siłownię 4-6 razy w tygodniu, jak szybko moja sylwetka się zmieniała na lepsze, chociaż szczerze mówiąc nie widziałam tego, prócz odczuwalnego luzu w spodniach. Doszłam wtedy do mojej wymarzonej wagi 59kg...ale w głowie nadal miałam "gruba, gruba, gruba...". Teraz cel to 60kg. Jak osiągnę sukces, pomyślę o kolejnym wyzwaniu;)

Zaraz zrobię zdjęcie wielorybowi, żeby zobaczyć, czy po określonym czasie zmieniło się coś u niego;)

  • angelisia69

    angelisia69

    21 kwietnia 2016, 13:39

    apetyt rosnie w miare jedzenia,i niestety czasem na zle to wychodzi,bo mimo ze wygladamy ladnie chcemy wiecej i wiecej i sie powoli "niszczymy". Tez lubie porzadek dookola,bo dzieki temu latwiej skupic mysli,a nie ciagle myslec "ooo musze sprzatnac" Powodzonka