(tematy jedzeniowe i inne vitaliowe - scrolluj na dół ! )
2 i 3 TdM (Trening do Maratonu) za mną. Wczoraj powinnam wykręcić 50 min, ale z racji że dzisiaj miałam ważny start, to wiadomo - odpuściłam. Ale to nic, już teraz wiem, że na tym planie będę tylko bazować, na pewno też rozciągnę go w czasie - nie zmieniam intensywności, tylko dołożę parę tygodni utrwalania.
2 TdM - 7 km + przebieżki + podbiegi
3 TdM - dzisiejszy start - 13 km - bieg górski
Biegło mi się dzisiaj bardzo ciężko - odezwała się kontuzja już na2 kilometrze i "zabiegałam" ją dopiero po 5 kilometrze na pierwszym ostrym 2 kilometrowym podbiegu. Niestety te 3 kilometry to była walka z bólem, skurczami i samą sobą, żeby się nie poddawać. Bo a nuż przejdzie?
Efekt był taki, że przeszło, a ja zaoszczędziłam siły, tak wolno biegnąc. Czas wykręciłam taki sam jak w zeszłym roku, co jest dla mnie dużym sukcesem po zeszłotygodniowej załamce.
Ogólnie po takich biegach uśmiech nie schodzi mi z twarzy, nieważne jakby nie było w trakcie. Dzisiaj nie jest inaczej, humor fantastyczny, do tego taka pogoda... żyć nie umierać ! Do tego poznałam kilku fantastycznych ludzi na starcie, w trakcie i na mecie. Jednego faceta chyba przyprawiłam o zawał - biegliśmy mniej więcej razem od startu a tuż przed metą zaczął iść. Leciałam za nim, więc przyspieszyłam, klepnęłam go z całej siły w plecy i ochrzaniłam z góry na dół, nie przebierając w słowach, że tak się trzymamy od początku, to ma nie robić wiochy na koniec, ruszyć tyłek i biec ! Nie pytajcie o jego minę. Powiem tylko, że podziałało
Za 3 tygodnie półmaraton, drugi w tym roku, a 19 kwietnia 2015 chwila prawdy czyli 42 kilometry grozy.
Czy to możliwe, żeby widzieć zmiany w figurze po jednym ostrym treningu? Podobne wrażenie miałam, jak pierwszy raz przebiegłam dyszkę. Już nie widzę Pana Szerokości z tyłu, tylko fajnie podniesione zawieszenie, na brzuchu jakby bardziej płasko... Fajne uczucie
Skoro już jesteśmy przy figurze... @ minęła, a ja już długo jak na mnie trzymam się z dala od napadów. Wczoraj i dzisiaj wręcz wpychałam w siebie jedzenie, bo wiedziałam że muszę ! Czuję się znowu dobrze, jak zwykle kiedy wraca kontrola.
Ostatnio w innych pamiętnikach rozpisywałam się o słodkich ciągotkach. Jakoś nie czuję teraz w ogóle potrzeby podjadania i nie mam ochoty na słodycze ani inny syf. Pewnie dlatego, że tak dużo się dzieje, i to też jest jakaś metoda - trzymać się z dala od nudy. Jednak przede wszystkim ta zmiana nawyków - przy @ joga zamiast ciastka, w sklepie otręby zamiast ciastka... Jak widać, zamienników jest wiele
A w kwestii motywacji... na starcie czułam się tak:
...a na mecie tak:
I gdyby nie ta ciągła regeneracja pomiędzy, to chciałabym się tak czuć codziennie ! Bieganie zdrowo uzależnia, laski - dajcie się wciągnąć !
Trzymajcie się ciepło
WaniliowoMalinowa
6 października 2014, 11:57Aż zaniemówiłam... Od dziś jesteś moją motywacją! :)
LooLoo
7 października 2014, 17:31haha teraz to ja zaniemówiłam ! :D tego jeszcze od nikogo nie słyszałam, miło mi :)
mona26r1
6 października 2014, 07:31HEhehe, nieźle zaskoczyłaś faceta, ale jak mówisz, ważne , że podziałało :) dobry duszek z Ciebie :)
Himek
5 października 2014, 22:1813 km? Wow! Podziwiam :) Jestem na etapie powrotu do biegania po tygodniowej przerwie. Przedwczoraj zaczęłam, teraz jutro idę. U mnie max to 11 km, ale na biezni. Nie mogę się przemóc na powietrzu ._.
LooLoo
7 października 2014, 17:29spróbuj! jest o wiele ciekawiej :) a km same lecą, nawet nie wiadomo kiedy
Himek
7 października 2014, 19:41Na wiosnę planuję, bo wolę jednak chronić gardło. :P