Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
4 i 5 TdM. Niektóre bolączki trzeba rozbiegać;-)


Takie widoki miałam wczoraj na 5 TdM. Miałam straszny ból d..., że tu takie widoczki, a ja bez aparatu ani nawet telefonu, ale od czego jest Wujek Google ! Jak będę tam ponownie, to porobię trochę własnych zdjęć, kto wie, może któraś z Was rozpozna okolicę ;)

Dość długo nie pisałam, bo po prostu nie miałam czasu - zajęcia na uczelni pożarły mnie dokumentnie. Na szczęście powoli ogarniam i wszystko powinno pójść sprawniej od przyszłego tygodnia.

Dziennik treningowy:

4 TdM: rozbieganie. Miałam okropnie ciężkie nogi i w efekcie przebiegłyśmy z koleżanką tylko 3 km, ona też potrzebowała zacząć powoli. Teren był b. górzysty, więc przy okazji podbiegi podkręciły tętno.

5 TdM: tutaj ciągle mało, bo tylko 5 km, ale oprócz 1 km to były same podbiegi, do tego dość ostre. Problemem było przejechane 30 km na rowerze poprzedniego dnia i dalej jakoś nie mogłam się zregenerować na czas, więc wiadomo.. nie szarżujmy :) 

Ogólnie - kilometraż skromny, ale przynajmniej nadrobiłam trochę siły biegowej. Czyli ogólnie na plus.

W weekend planuję 10 i >16 km, powoli się wydłużam i przywracam formę przed połówką za dwa tygodnie. Zobaczymy, ile wykręcę, tam gdzie jadę, też wszędzie jest pod górę.. ale to dobrze, to dobrze :D

Z pozostałych aktywności (plan jest przewidziany z ćwiczeniami i innym ruchem min.3x/tydzień):

rower codziennie, dojeżdżam na wydział, ok. 1,5 h każdego dnia

joga i rozciąganie, wychodzi mi co drugi dzień

tzw "dywanówki" które kocha cała Vi ;) zwykle kiedy mam czas, np. teraz zrobiłam pół godziny w ramach porannego rozruchu

Może ktoś jest ciekaw, co jem... Niestety dużo węgli, chyba wystarczająco białka i muszę jeść tłuszcze, bo już raz straciłam @. Teraz jestem mądrzejsza, a przynajmniej tak mi się wydaje...

Odkąd się przeprowadziłam i sama odpowiadam za to, co jem, nie mam w ogóle ochoty na napady, na słodkie i inne śmieci. Przyszło mi to bez większego wysiłku, co mnie bardzo cieszy :D Może nie wiecie, ale dla mnie to jakbym dostała drugie życie i całkiem nowe możliwości.

Muszę kończyć, zaraz zmykam na zajęcia. Trzymajcie się ciepło, jak tylko będę miała chwilę po południu, to nadrobię zaległości w Waszych pamiętnikach (kujon)

(llllubię motywacje !)

  • WaniliowoMalinowa

    WaniliowoMalinowa

    11 października 2014, 15:25

    Ja tam dywanówek nie znoszę :D

    • LooLoo

      LooLoo

      11 października 2014, 18:29

      wcale ci się nie dziwię, mnie one nudzą ;) dlatego nie wychodzę poza 30 min, żeby się nie zrażać niepotrzebnie

  • Luanna

    Luanna

    11 października 2014, 08:27

    Mam to samo-raz, że uczelnia wciągnęła aż nadto, brakło czasu dosłownie na wszystko, a dwa-za to do słodyczy nie ciągnie tak, jak w domu rodzinnym. Tutaj sama zarządzam wszystkim :D

    • LooLoo

      LooLoo

      11 października 2014, 18:28

      dokładnie tak :D wszystko idzie o wiele łatwiej, kiedy wystarczy kontrolować własny koszyk, a nie koszyk całej rodziny

  • Mileczna

    Mileczna

    10 października 2014, 16:32

    I mi się runguru w Twojej osobie objawił :)))) czy to Zakrzówek?

    • LooLoo

      LooLoo

      10 października 2014, 18:38

      haha bingo ! Zakrzówek we własnej osobie ;) żadne tam runguru, mamy taką samą misję - maraton na wiosnę :)

  • Himek

    Himek

    10 października 2014, 10:07

    Nic tylko pozazdrościć widoków :)