Mój żołądek się namyślił i postanowił znów współpracować. Nawet na surowiznę się zgadzam co cieszy mnie bardzo. Teraz mogę wreszcie wrócić do moich ulubionych sałatek :)
Dziś w ramach próby zrobiłam sobie pomidory z cebulą. Ucieszona jak sto pięćdziesiąt wzięłam pierwszego kęsa i... i pomęczyłam się jeszcze z połowa talerzyka. Więcej sie nie dało. Te pomidory sa paskudne! Smakują bardziej jak plastik niż cokolwiek warzywopodobnego :/ Na szczęście rukola była smaczna jak zawsze :)
Chcę popracować nad moim spożyciem kawy. To moja codzienna radość i... uzależnienie. W lepszych momentach piłam tylko jeden kubek dziennie, pół na pół z mlekiem. NIestety, teraz 2-3 kubki na dzień to norma. Oczywiście oprócz tego wtłaczam w siebie 2l wody mineralnej a i jeszcze herbatki różne ziołowe i owocowe, ale jednakowoż kofeinę chcę ograniczyć. Jakieś pomysły jak???? :)
Teraz nieco mniej żywieniowo :) W ramach poprawiania sobie samopoczucia po chorobie, trochę zaszalałam. Fryzjer, nowe cięcie, nowy kolor, kosmetyczka - masaż i czyszczenie twarzy, nowe kosmetyki do makijażu, no i nowe ciuchy. Kupiłam "na oko", i to, uwaga uwaga, rozmai M. Tak na zaś potem. Dziś rano stwierdziłam, ze przymierzę - i pasowały! Fakt, wałeczek wokół talii jest widoczny, ale pracuję nad tym (jak tylko skończę to pisać zabieram się za trening :) ). Wiem, ze to w głównej mierze efekt choroby, dlatego chcę teraz mądrze się odżywiać, zeby przynajmniej utrzymać i utrwalić ten efekt. A potem dalej w dół :)
motylek08
4 marca 2012, 17:10też kocham kawę, bardzo dobrze, że pozwoliłaś sobie na poprawę samopoczucia, też muszę wybrać się do fryzjera :) powodzonka ;D