Złopię to paskudztwo z pracowej maszyny. Żeby to choć smaczne było... No ale życie towarzyskie w robocie trza jakoś prowadzić, a że nie palę - to to jest moja wymówka...
W każdym razie wiem co mogę poprawić w pierwszym rzucie.
Powinnam jeść większe śniadania... A raczej - powinnam regularnie jadać śniadania. Ostatnio jak rano wchodzę do biura to zasuwam jakbym motorek miała w czterech literach i zanim się obejrzę - czas na lunch. Zło. Zdecydowanie. Do poprawy!
Na obiad dziś znów kasza gryczana - do tego micha białej poszatkowanej kapusty skropionej oliwą. Uwielbiam takie jedzenie!
Stopa mnie cokolwiek boli nadal, ale mimo to chcę dziś zrobić mały trening - choćby nawet średnio intensywny, ale dupsko ruszyć trzeba.
A jutro piąteczek! :D Ah! :D