Za to z całkiem ładnym odżywianiem. Mały kubeczek jogurtu naturalnego i dwie sałatki, jedna mieszanka sałat z orzechami nerkowca, druga po raz kolejny papryki i oliwki, i kilka kostek sera feta. Mniam.
Na trening się dziś nie zdecydowałam bo kręgosłup mnie boli. Po masażach powinno wrócić do normy, liczę że już jutro będę mogła trochę się wypocić.
Emocjonalnie doszłam do siebie - w miarę. Ale poważnie zaczynam się zastanawiać, czy jest sens kontynuować ten związek. Chyba czeka mnie poważna rozmowa.
I tak się zastanawiam - gdybym znów była "wolna i niezależna" - to gdzie bym chciała się przeprowadzić... Może Skandynawia tym razem? Tam mnie jeszcze nie było... ;-)
Ale potem sobie myślę, że tak dużo już razem zbudowaliśmy - że warto włożyć więcej sił i chęci w naprawę tego. A nie od razu zebrać zabawki i się przenieść do innej piaskownicy.
Zobaczymy jak wyjdzie...
motylek08
9 sierpnia 2012, 13:02pomyśl o tym na spokojnie czy jest co ratować i warto czy trzeba szukać szczęścia gdzieś indziej, trzymam kciuki ;*
magda112131
8 sierpnia 2012, 00:59kochanie przemyśl to wszystko jeszcze:) może da się to wszystko poukładać