U mnie jak zwykle, jak się dzieje to od razu wszystko na raz.
Zbliża się @. Jestem już cała opuchnięta i już mnie boli brzuch. Mocno. O ćwiczeniach nie ma mowy, również z innych względów. Jak sobie pomyślę, że w sobote czeka mnie ponad 1000km w pociągach z 5 przesiadkami to mina mi rzednie :/
Od jakiegoś czasu mam wieczorami silne kołatanie serca - i chyba czasem też mi nierówno bije ta moja pikawka. Wczoraj za to był szczyt - bolała mnie klatka piersiowa z lewej strony, promieniowało mi na plecy i do ramienia, ucisk na mostek i utrudnione oddychanie. Zasnąć przy tym nie mogłam, co mi się udało zbliżyć do stanu alfa to mi pikawa mocniej uderzała i się wybudzałam.
A wspomniałam, że zaczęło się od wieczornej migreny?
Dziś jestem nie do życia. Urwałam się nawet nieco wcześniej z pracy, bo nie mogłam tam wysiedzieć - migreny odsłona druga nadciąga, aurę już mam.
Dlatego dziś nic z treningu nie wyjdzie. A głodna rzecz jasna jestem koncertowo :/ Dlatego na wszelki wypadek wezmę jakieś lekkie prochy (coby serducha nie nadwyrężać) i pakuję się zaraz do wyrka.
Trzymajcie sie kochane i nie poddawajcie! :))
MalinoweLato
22 sierpnia 2012, 21:20a ja dziś obolała i opuchnięta ale jakoś seryjke pocwiczylam...
motylek08
17 sierpnia 2012, 14:38oby nastały lepsze czasy, trzymam kciuki ;*