Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie mogę jeść.


To jakiś ewenement żeby na diecie odechciało się jeść ;) a jednak mnie to spotkało. Po prostu się -przeżarłam-, wczoraj pominęłam jeden posiłek - przekąskę i dzisiaj chyba będzie powtórka. Te dietetyczne porcję są ogromne, to mi uświadomiło jak ja się odżywiałam wcześniej, kalorie skondensowane w niewielkiej ilości pożywienia, dostarczanych  organizmowi na życzenie. Moja znajoma mówiła lepiej zjedz kilogram kapusty kiszonej niż kilka plasterków boczku, kiedyś się z tego śmiałam, dzisiaj już mi nie do śmiechu. Uczę się siebie od nowa, żyję bez batoników, cukierków, czekoladek, lodów, ciasteczek i wcale nie czuję żebym się umartwiała, choć jakimś zdrowotnym ciasteczkiem do kawy może bym nie pogardziła ;) Nic to, zobaczymy co będzie dalej.

Letniej pogody u nas ciąg dalszy, taka typowo lipcowa, zimno, mokro i wietrznie. Dzisiaj wybieram się na plenerowy koncert Raz Dwa Trzy, oby nie padało. Na ogród w taką pogodę też nie chce się wychodzić. Pięknie plonują moje ukochane dynie :D, moja jesień i zima będzie dyniowa, tylko przepisy kulinarne muszę poddać korekcie.

Może nie uwierzycie, ale sławetny Pawełek nadal leży na półce (smiech)

Połówek też się zawziął i nie chce go zjeść, dzisiaj w nagrodę upiekę mu ciasto.

  

  • E-ewcia

    E-ewcia

    19 lipca 2016, 09:16

    Tak z tym boczkiem i kapucha to racja. A ja mam tak wielką ochotę na tego "Pawelka"

  • debra

    debra

    16 lipca 2016, 22:15

    Początki zawsze trudne.Powolutku dodawaj większe ilości aby uk.pokarmowy się przyzwyczaił.Pozdrawiam:)

  • jamida

    jamida

    16 lipca 2016, 12:11

    A mi brakuje czekolady:(