Bardzo długo mnie tu nie było, ale żyję i odchudzam się nadal. Niestety, postępy są zerowe. Od mojej ostatniej wizyty były wzloty i upadki, odbijające się na wahaniach wagi. Ostatnio tendencja spadkowa. Częściowo za sprawą wiosny, a częściowo zakładu. Założyłam się z Ukochanym, że zrzucę do końca lipca 6 kg. Cel jak najbardziej realny, nie wymagający szczególnego wysiłku. No to go realizuję. Od 12 marca spadło około 1 kg. Wynik dobry, bo w planach jest 0,4 kg na tydzień. Czyli już ponad normę. Ale nie zapeszam, bo różnie to bywa. Poza tym wraz z nadejściem wiosny postanowiłam biegać, póki co częściej się od tego wykręcam niż robię, ale próby już podjęłam, a najważniejsze to zacząć. Tyle w kwestii odchudzania.
Teraz usprawiedliwienie-nie było mnie przez tak długi czas, bo moja sesja bardzo rozciągnęła się w czasie, miałam drugie i trzecie terminy. Było bardzo ciężko, w pewnym momencie walczyłam nawet o "być, albo nie być" na studiach. Wywalczyłam zwycięstwo, dopiero na koniec pierwszej dekady marca. Zaczęło się nadrabianie zaległości. W ten oto sposób na Vitalię znalazłam czas dopiero dziś. Kolejne koła przede mną, więc pewnie znowu będzie sporo milczenia. Pewnie dopiero w święta poczytam, jak u Was. Z góry przepraszam i jednocześnie proszę-nie zostawiajcie mnie samej:)
Dodatkowo walczę o zmiany w swoim życiu, nadchodzą moje urodziny, dokładnie za miesiąc. A ja co roku tak samo niedoskonała, albo wręcz z nowymi mankamentami i to nie w kwestii figury. Spisuję na karteczce nowe nawyki, które zamierzam wypracować. Między innymi częstsze spędzanie czasu tutaj:)
To taki krótki wstęp do, mam nadzieję, regularniejszych wpisów. Trzymajcie się!
Nathalie.
22 marca 2012, 21:28taki zakład to naprawdę niezła motywacja! :)