Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poświątecznie


Mój ostatni, poświąteczny, grzeszny wieczór. Popijam piwo i tworzę. Od niedzieli dnie pełne obżarstwa i to głównie słodyczowego. No, ale jeśli ktoś taki jak ja, wytrzymał 51 dni poszcząc, bo zaczął zaraz po tłustym czwartku, to mu się należało. A co! Jutro już nie ma dyspensy. Nie jem słodyczy, chyba, że ktoś mnie nimi poczęstuje. Poza tym dalsze wyrabianie zdrowych nawyków-czyli picie wooody. Poświąteczna waga wskazała wzrost o 2 kg. Dużo. Spodziewałam się tego, tym bardziej, że mam okres. Nie poddaję się, jadę dalej!
Co u mnie? Święta minęły spokojnie, w rodzinnym, skromnym gronie, żadnych odwiedzin. Cisza, spokój, chillout. Że za krótkie były pisać nie muszę, nie znam osoby mającej inne zdanie. Szkoły nie odespałam, nie uczyłam się nic przez cały ten czas, czyli narobiłam sobie zaległości. Troszkę odpoczęłam, ale to wciąż za mało. Nie martwię się. Wkrótce weekend majowy! O kurka-trzeba wyglądać. Ostra praca nas czeka Dziewczyny, zbieramy tyłki w troki i jedziemy z tym koksem:) Wróćmy do świąt-w lany poniedziałek udało się spalić trochę kalorii na rowerze i przy okazji załatwić gardło. Może szybko się wyleczy. Oby. Zostałam sucha, nie licząc symbolicznych psiknięć ze strzykawki. Chłopaki czują do mnie respekt, jak sami określili. I dobrze. Już jestem dużą dziewczynką i nie muszę być mokra od stóp do głów, co już się nie raz zdarzało. Innym się obrywało i to porządnie, na moich oczach. Współczułam, bo sama przez to przeszłam. Wtorek już od rana ciężki i pracowity-najpierw wizyta u lekarza, później szybka wycieczka na Łódź i nauka, czego tylko się da. Efekty mogłam dziś sprawdzić na bardzo ważnej kartkówce, niestety wyniki dopiero za tydzień. Co jeszcze? Właściwie to nic ciekawego się u mnie nie dzieje, szara, brudna codzienność. Więc idę Was jeszcze poczytać, później spać, dobranoc:)
  • annna1978

    annna1978

    13 kwietnia 2012, 12:51

    eh te święta, powrót do normalności bywa bolesny.