Staram się trzymać dietę, nie jem słodyczy i dużo ćwiczę. Męczę się na siłowni i mam dosyć. Na wadze jest różnica tylko 1 kg, ale cm poszły i to sporo.
Nie daję sobie jednak już rady z innego powodu. Jestem psychicznie wyniszczona. Myślałam,że gdy choć trochę schudnę (a widać już minimalną różnicę np. w udach) to ktoś to zauważy, pochwali. Przede wszystkim rodzina.
Ale znowu się popłakałam.
Gdy spytałam się dziś mamy czy ładnie wyglądam odpowiedziała,że jestem nienormalna skoro szukam adoracji a tato dodał,że chyba nie myślę,że jestem szczupła bo wyglądam jak SPASIONY PROSIAK.
Zrobiło mi się przykro i się rozpłakałam.Bo staram się,chcę być szczupła ale myślałam,że rodzina będzie mnie wspierać.
W szkole nadal mnie wyzywają (od grubasów, szynek itp.)
Często gdy rodzice się na mnie zezłoszczą albo ogólnie są w złym humorze i nie mają na czym się wyżyć mówią mi per gruba. Np. gdy mama miała problemy w pracy (jechałyśmy samochodem) to spytałam się o to czy mogę włączyć radio. Mama ponieważ była zła zaczęła krzyczeć, i skończyło się na tym,że powiedziała,że nigdzie takiego grubasa nie będzie wozić i mam chodzić.
Wiedziała,że mnie to zaboli.
Mój brat często wyśmiewa się z mojej nadwagi a gdy skarżę się rodzicom,słyszę
" Przecież to prawda. On tylko stwierdza fakty. A co jesteś chudzinką?"
Źle się z tym czuję bo czasami w domu mnie właśnie tak traktują a czasami jest dobrze.
Może użalam się nad sobą,ale jest mi bardzo smutno. Mama chce żebym się jej zwierzała ale gdy to robię ona potem w chwili złości wypomina mi moją słabość albo to co sprawia,że jest mi przykro.
Np. przyznałam się jej 3 miesiące temu,że czuję się źle z moją tuszą i ona to dobrze przyjęła. Ale gdy się złości mówi,że zawsze będę potworkiem, nikt nie zechce mieć grubej i brzydkiej dziewczyny... A potem mówi,że wcale tak nie mówiła,że to ja jestem przewrażliwiona i zapisze mnie na badania psychiatryczne.
Dzisiaj usłyszałam kilka niemiłych słów dotyczących mojego wyglądu od mamy i taty. Zrobiło mi się niesamowicie przykro i zjadłam czekoladę.... nie wiem czemu to zrobiłam. Chyba chciałam ten smutek zajeść bo od miesiąca nie jem słodyczy.
Czuję się podwójnie źle i podle...
Z jednej strony kocham moją rodzinę,są dla mnie dobrzy ale mają takie przebłyski jak wyżej opisane. A ja jestem słaba i nie umiem sobie poradzić z takimi "wyzwiskami"
fitnessmania
2 kwietnia 2017, 11:25Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka
nikavond
18 kwietnia 2014, 21:00Smutno mi czytać takie rzeczy. Sama mam podobny problem z rodzicami, tyle że mam normalną wagę. Ciągle krytykują wszystko, co ląduje na moim talerzu, a mama ciągle się do mnie porównuje - że niby ona dwoje dzieci urodziła, a jest dużo zgrabniejsza ode mnie itp. Nie będę Ci pisać: 'Nie zwracaj uwagi’, ’Idź do swojego pokoju na następny raz’ - wiem, że to nie działa, słowa rodziców bolą i nie dają o sobie zapomnieć. Ja zapisałam się na siłownię i ćwiczę 3-4 razy w tygodniu. Rodzice dalej mi dogryzają, ale ja już nie czuję sie winna kiedy sobie pofolguję. No i najważniejsze - wyżyję się tam jak nigdzie indziej. A to chyba najlepsze co można zrobić kiedy wszyscy Cię atakują (rodzice plus rodzeństwo), a nie tłumić tego w sobie. życzę Ci powodzenia!!! P.S. Jeśli chciałabyś o tym porozmawiać, pisz śmiało :)
domyszkaa
25 marca 2014, 17:23Czytając to zrobiło mi się bardzo przykro. Przypomniało mi się ile złych słów padło w moim kierunku, jak bardzo kiedyś wstydziłam się tego jaka jestem. Choć rodzice nigdy mnie nie szykanowali, zawsze starali się mnie wspierać, to jednak w walce z samym sobą człowiek może liczyć tylko na siebie. Bardzo przypominasz mi mnie z dawnych czasów. Kiedy ważąc około 15, czy 20 kilogramów za dużo, wydawało mi się, że jestem najgrubszą osobą na świecie, a to dlatego, że każdy z tych przytyków był jak dodatkowy kilogram. Okazało się, że wszystko zależy ode mnie, że muszę mieć wszystkich w dupie, że kiedy ktoś mówi "jesteś gruba" to muszę spiąć poślady i pomyśleć "może i teraz jestem gruba, ale już niedługo będzie Ci głupio, że tak mówiłeś/aś". Pamiętaj przy tym, że każda zachcianka jedzeniowa trwa do 20 min. i jeśli w tym czasie pójdziesz np. poćwiczyć to już żal będzie Ci tych spalonych kalorii zmarnować na zjedzenie głupiego kawałka ciasta, czy czekolady. Miesiące ciężkiej pracy i wyrzeczeń są nie do zastąpienia, kiedy na każdym kroku słyszysz komplementy, słowa uznania i podziwu dla silnej woli. To uczucie kiedy ktoś Ci mówi "już się nie odchudzaj, bo jest fantastycznie" jest najlepszym na świecie zwieńczeniem całego wysiłku. Pamiętaj, że nie możesz się poddać! I rób to z głową, nie daj się znowu wkręcić w wir głodówek i zajadania, to nie ma najmniejszego sensu. Ja dzisiaj jestem o to wszystko mądrzejsza, przeszłam każdy z tych etapów i mogę stwierdzić, że wygrałam! Tobie też tego życzę z całego serca.
sempe
25 marca 2014, 17:08idz do szkolnej pedagog i powiedz jej o tym jak traktują Cię rodzice! dla mnie to karygodne... narzuca mi się jedno.... WIESNIAKI KTÓRZY PRZEZ POMYŁKE MAJĄ DZIECKO! przykro mi to pisać ale taka jest prawda.. rób swoje i nie daj się im!!
333kociaczek333
25 marca 2014, 17:08Kochana, tylko chudnij z głową - zdrowe jedzenie i ćwiczenia. Nie możesz się głodzić. Nie moźesz przegiąć bo wpadniesz w anoreksję lub bulimię. A otoczenie może w tym pomóc. Czytałam Twój pamiętnik. Schudnij, wymodeluj ciało dla siebie, źeby lepiej się czuć. I jeszcze jedno: to, źe waźysz 85 kg nie oznacza, że jesteś gorsza itd. Napewno jesteś ładna i mądra. Ja ważę 76 kg i mam gdzieś co inni mówią i myślą. Chcę schudnąć dla siebie. Pozdrawiam :)
Saineko
25 marca 2014, 17:06Wiesz co, przykro mi z powodu zachowania Twojego otoczenia. oni sa chorzy! Przecież nie jesteś gruba, nie ważysz przecież 185kg!!! tylko 85, masz do pozbycia sie 15-20 kg a nie 100. Życzę Ci powodzenia, osiągnięcia wagi przynajmniej 70kg. Nie płacz, tylko zakasuj rękawy i do roboty. Zrób tak żeby im było głupio jak osiągniesz swój cel. Ćwicz, dbaj o dietę a kg same będą lecieć.
onlydreams2014
25 marca 2014, 17:06mam podobnie ja już powoli przestaje się przejmować ;) tobie też to radze bo tu nawet nie chodzi jak ty wyglądasz tylko jeżeli twoja mama ma gorszy dzień to widać musi się na kimś wyżyć a ty jesteś idealna. to się układa w schemat dokładnie jak u mnie słyszałam podobne wyzwiska skierowane do mnie od wszystkich ale stwierdziłam że to oni mają problem nie ja mówię ciągle sobie że jestem silna że przetrwam mimo wszystko nie pozwól komuś kreślić swojego życia bo ty decydujesz jak ono wygląda i walcz dla siebie nie dla twojej mamy czy taty pokaż sama sobie że masz w sobie dość siły że potrafisz walczyć mimo wszystko nawet jeżeli nie masz ich wsparcia
argento
25 marca 2014, 16:58Ja tez tak miałam jak byłam w Twoim wieku, zwłaszcza ze strony ojca, on mnie na kazdym kroku szkalował. Mama do tej pory jest zła jak chce coś słodkiego, muszę się z jedzeniem ukrywać do tej pory bo nie mam ochoty za każdym razem oglądać jej wymownego spojrzenia. Ciotki ktorych jakiś czas nie widzę, dzwonią do mamy i podczas rozmowy zawsze pada pytanie: A jak tam Ania? Schudła coś? ;/ Najgorsze że wszystkie moje kolezanki z bloku czy liceum są szczuple a nawet szczuplejsze niż były kiedyś i to mnie dobija. Wstydzę się wychodzić, a jak już wychodze to modle się by nie spotkać nikogo żadnego kolegi z dawnych czasów czy kolezanek ze szkoły. Nawet namawiam rodziców na wyprowadzkę do miasta obok i chyba tak się stanie..Jak to mozliwe że masz 182cm w wieku 15lat?
333kociaczek333
25 marca 2014, 16:57Nie zazdroszczę, rodzice powinni wspierać a nie podcinać skrzydła, wyśmiewać czy wyładowywać swoje frustracje na dzieciach. Jak ja byłam mała i nastolatką to wiecznie w szkole śmiali się ze mnie bo nie byłam szczupła. Moja mama zawsze mi powtarzała: byłaś jak czołg, jak wsypa, wiecznie krótka i gruba. I choć wiedziała, źe mi smutno to zawsze padało jakieś określenie zw.z grubaskiem - chociaź nie robiła tego złośliwie. Nawet jak schudłam 10 kg to i tak powiedziała, że nie widać. Ty musisz być silna i pokazać im, że potrafisz, źe umiesz i osigniesz cel. Schudniesz a wtedy opadną im szczęki na Twój widok. Będzie cięźko, ale walcz dziewczyno !!!. Trzymam mocno kciuki za Twój sukces. Dasz radę !!!!!
siczma
25 marca 2014, 16:54Nie wiem jak wyglądasz, ale miałam kiedyś podobnie ze strony mamy (choć waga byla okej) nooooo i przestały się docinki, kiedy nie wróciłam do domu, bo zemdlałam po drodze z głodu, bo miałam już od jakiegoś czasu anoreksję... powiedz mamie, ze chyba nie wie co mówi, że starasz się i nie życzysz sobie takich wrednych docinek!