Jakiś czas temu usunęłam stare wpisy z pamiętnika...Dzisiaj trochę tego żałuję, bo pisałam lekko i z humorem - ale może to była tylko zasłona dymna, pod którą ukrywałam swoje 102 kilogramy? Tak, dokładnie rok temu tyle ważyłam. Dziś jestem już po lżejszej stronie życia, waga od stycznia ustabilizowała się na poziomie 75. Nadal do tych wymarzonych 67 kilo trochę brakuje, ale ogólnie i tak jestem zadowolona. Może do wakacji uda się zrzucić chociaż jeszcze te 5? Nie ukrywam, że też dlatego postanowiłam znowu zacząć tu pisać. Zawsze motywowały mnie wpisy innych osób i pozytywne komentarze pod moimi wypocinami ;-). Ale nie ukrywam, że od stycznia osiadłam na laurach - dietowo jeszcze w miarę się trzymam, chociaż zdarzają się grzeszki, ale ruchowo to jakaś tragedia. Chodzimy co prawda w weekendy na 7-9kilometrowe spacery, ale w tygodniu to kicha. Po pracy jestem tak wykończona, że po prostu padam na kanapę i coś tam czytam czy słucham radia i nie mam kompletnie na żaden ruch ochoty. Jeszcze ta pogoda jest u nas taka depresyjna ostatnio... To i tak cud, że nie przytyłam, a trzymam wagę. Liczyłam na wiosnę - że rower, że spacery, że ruch na świeżym powietrzu. A tu póki co były dwa dni cieplejsze, a tak pada, leje, grad...i jakoś poprawy nie widać w prognozach. Ale..dość narzekania :-) Czas zacząć coś działać. Mój mąż zawsze się śmieje, że zaczynam wszelakie diety i zmiany w życiu w święta - czas kiedy jest najwięcej pokus . Ale powiem Wam, w zeszłym roku po miesiącu w lockdownie i świętach wielkanocnych, kiedy zamiast 94 ujrzałam 102 na wadze, coś we mnie pękło. Zawzięłam się i zrzuciłam 27 kilo od kwietnia do stycznia. Najbardziej motywowały mnie reakcje ludzi, którzy nie widzieli mnie kilka miesięcy i nie poznawali mnie na ulicy. Niestety, wcześniej działało to w drugą stronę - ponieważ mniej więcej do 30 roku życia byłam szczupła, a potem się roztyłam do ponad 100 kilo - ludzie którzy znali mnie jako szczupłą, też mnie nie poznawali. Mam znajomych których nie widziałam od kilku lat, bo po prostu się wstydziłam tego jak wyglądam. Dopiero teraz zaczynam odnawiać dawne znajomości i nieśmiało umawiać się z ludźmi ze starej gwardii. Mam wrażenie, że przez otyłość straciłam kilka życia - tak rozrywkowo. Bo życie przecież się toczyło, poznałam nowe osoby, zdobyłam kilka przyjaciółek na dobre i na złe - takich które akceptowały mnie w trochę większym rozmiarze i akceptują mnie teraz. I te przyjaźnie są chyba dla nie najcenniejsze. Ale brakuje mi też kontaktu z osobami ze starej pracy...
Berchen
4 kwietnia 2021, 08:13Pieknie, ja jestem w tym punkcie gdzie bylas na poczatku, peklo, zawzielam sie ze dalej ani rusz i musze tym razem - opisz prosze dokladnie jaki byl poczatek, bo to jest trudne. Ja slucham filmow motywujacych, lekarzy - braci Rodzen i starsm sie utrzymac ÌF 16:8, do tego Low carb. Chcialabym zeby czas szybciej poplxnsl zeby zobaczyc jakis pierwszy efekt, to dopiero drugi tydzien:) gratuluje:)
Marcelli
4 kwietnia 2021, 06:51Witaj, moje gratulacje ale jeśli chcesz dojdziesz na sam szczyt tylko trzymaj się wypracowanych nawyków. Pozdrawiam
luna1984
4 kwietnia 2021, 07:30Dziękuję :-). Właśnie dla takich komentarzy tu w wróciłam. Pozytywny kop w tyłek.
annna1978
4 kwietnia 2021, 06:13Wielkie gratulacje, zrobiłaś prawdziwa rewolucję 😊😄💪 Podziwiam bardzo determinacje. Fajnie też że masz tyle samoświadomości, jak te zmiany na Ciebie podziałały. Wiele osób udaje że nadwagą nic nie zmienia w ich życiu, że jest git😉 Wesołych świąt 😄🐥
luna1984
4 kwietnia 2021, 07:35Wiesz, ja przez większość swojego życia byłam szczupła - nie chuda, ale taka w sam raz. Nigdy nie potrafiłam się pogodzić z faktem, że ważę ponad 90 kilo, nie wspominając już o wadze dwucyfrowej. To podziałało jak zimny prysznic. A zmieniło dużo - od ograniczonych możliwości uprawiania sportów, w tym moich ukochanych górskich wycieczek, poprzez depresję każdego razu po zakupach ubraniowych, gdzie musiałam brać, co było w moim rozmiarze a nie to co mi się podobało, na zerwanych przyjaźniach i znajomościach kończąc - bo jak ja wyglądam. Może gdybym całe życie była większa, patrzyłabym na to inaczej. Również pozdrawiam i życzę wesołych Świąt :-)
eszaa
4 kwietnia 2021, 05:28Dobra robota, piekny spadek, gratuluję. Nie osiadaj na laurach:) warto jeszcze troche powalczyc, choc wiem, ze sukces rozleniwia.
luna1984
4 kwietnia 2021, 07:38Dziękuję :-) No właśnie, lenistwo to powinno być chyba moje drugie imię ;-)