Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
31. magiczna granica.


dzisiaj ważę 120,5kg, co oznacza, że jeszcze tylko 600g i wkroczę do krainy zwanej Stonaście (z akcentem na "tona" ;).
zdaję sobie sprawę z tego, że chudnę bardzo powoli, ale przynajmniej efekt jest trwały. poza tym nie mogę pozwolić sobie na to, żeby mieć obwisłą skórę na brzuchu. kiedyś było to tematem Rozmów w Toku i aż się popłakałam, gdy pomyślałam, że też będę miała taki brzuch. dlatego też uzbrojona w olejek do masażu dwa razy dziennie po pięć minut masuję dolną oponkę, bo to ona leży mi najbardziej na sercu. noszę też majtki ściągające, ale teraz robi się coraz cieplej i odczuwam dyskomfort.

moje dzisiejsze menu & aktywność fizyczna.
Ś: pół dużej grahamki z mielonką konserwową.
DŚ: pół grahamki z piklami, jabłko.
O: zapiekanka z warzyw i ryżu.
PoKo: serek bieluch z ziołami.
napoje: kawa inka z mlekiem 1,5% - 1 szklanka, skrzypokrzywa - 3 szklanki, Cisowianka gazowana - 6 szklanek, herbata czarna ze słodzikiem - 1 szklanka.
ćwiczenia: 30 minut z płytą fitness, która wykańcza mnie już po siedemnastu minutach.
  • Zabka92

    Zabka92

    14 maja 2012, 10:16

    popieram Sturbuck w kwestii fitnessu :) szybszy spacer fajnie pobudza krążenie, przyspiesza tętno i nie zniechęca aż tak bardzo jak wszelakie ćwiczenia.

  • Sturbuck

    Sturbuck

    14 maja 2012, 10:14

    szczerze mowiac przy Twojej wadze nie decydowalabym sie na fitness. regularne spacery-godzinka dziennie tempo jakie dasz rade,wystarcza.10 minut fitnessu niewiele daje a zapewne szybko sie zniechecisz;/ A moze basen? :) Twoje menu jest bardzo ubogie,nie wiem czy jest tam chociaz 1000 kalorii,a przeciez po odchudzaniu nie chcesz miec obwislej skory i rozstepow prawda?:)