Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
tytuł miał być chwytliwy, ale ja nie Onet.


wczoraj była u mnie znajoma, która cierpi z powodu otyłości olbrzymiej. jest znaaacznie grubsza ode mnie, ale twierdzi, że waży góra 95 kg. ciągle mi daje dobre rady na temat odchudzania i wypytuje się jak ja to robię, że tak chudnę. ona też się odchudza, ale ilekroć ją odwiedzałam w pracy, spożywała lanczyk. potrafiła zjeść całą konserwę turystyczną (bez blachy oczywiście ;) czasem też przy mnie była w stanie zjeść całe ciasto, mnie częstując jedynie plasterkiem, bo muszę się odchudzać. powoli kobieta zaczyna mnie już wpieniać i chyba nie będę jej już zapraszać. 

menu.
śniadanie: kromka chleba, parówka (ciągle mówię o parówkach z mięsa), pomidorki.
drugie śniadanie: omlet biszkoptowy, łyżka dżemu.
obiad: zupa kalafiorowa, pieczona pierś kurczaka w ziołach.
poko: coś tam coś tam.

buziaczki.
  • nigraja

    nigraja

    16 czerwca 2013, 09:46

    nie zapraszaj szkoda czasu na takie toksyczne osoby i ja znam taką :) albo zaproś i zachęć do stanięcia na wadze może przejrzy na oczy i jakoś się ogarnie :)

  • aeroplane

    aeroplane

    14 czerwca 2013, 12:59

    kolezanke olej- ja tez mam taka kuzynke, wiec jak widac, to typ rozpowrzechniony ;)

  • omgaleks

    omgaleks

    14 czerwca 2013, 11:55

    Tak to jest, ludzie często potwornie dziwią się jak chudniesz a sami chleb z majonezem wpieprzają regularnie. Post mnie ubawił :)! Powodzenia!

  • anuszka1981

    anuszka1981

    14 czerwca 2013, 11:47

    hahahah, też znam taką dziewczynę, któa waży ze 130 kilo i mówi, że waży 85 :) jakoś mnie to śmieszy, bo ja się nie wstydzę ile ważę i wiem, że nie ukryję tego!

  • dzidka85

    dzidka85

    14 czerwca 2013, 11:41

    bez blachy oczywiscie;) mistrzostwo ;) rozbawiło mnie niesamowicie;)