Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
awangarda.


łomatko. wrąbałam pół litra lodów czekoladowych. kurde, spłonę w dietetycznym piekle. już rozgrzewają smalec w kotle. a tak w ogóle to należało mi się za te wszystkie dni wpatrywania się w braci wcinających po pięć lodów dziennie. a dokładniej w te lody. xd

na obiad pożrę wzrokiem 10 pierogów ruskich. a do żołądka trafi miseczka zupy jarzynowej.

idąc na zakupy, przechodzę przez przystanek szybkiego tramwaju Dworzec Główny i tam można się dostać windą, ruchomymi schodami lub zwykłymi. szły dwie dziewczyny za mną i padł taki uroczy dialożek:
- to którędy teraz?
- bądźmy hipsterskie i zejdźmy po normalnych schodach.
i taka nauka z tego płynie, że zwykłe schody w dobie schodów ruchomych są bardzo hipsterskie.

i tym pozytywnym akcentem kończę wpis dzisiejszy.
  • Antonetta1989

    Antonetta1989

    18 lipca 2013, 22:45

    No to nawet ja dzisiaj zaszalałam ze schodami. I coś czuję, że nie spłoniesz w piekle ;) Lody są dobre i raz na szmat czasu można! :) Pozdrawiam i życze wytrwałości - wiesz, że się uda prawda?

  • zmorkaa

    zmorkaa

    17 lipca 2013, 14:15

    Też zazwyczaj wybieram te "hipsterskie schody" :DDD Przynajmniej mam świadomość, że dupska nie wożę, a co gorzej zawsze się boję, że pod moim ciężarem się zatrzymają :D

  • kamasnala

    kamasnala

    17 lipca 2013, 13:44

    nawet nie wiedziałam, że na codzień chodze hipsterskimi schodami :D JUUUUHUU