Bardzo wszystkim dziękuję za życzenia i miłe słowa,chciałabym aby chociaż część z tych życzeń się spełniło,najważniejsza to stabilizacja,dla mnie to jest najważniejsze i oczywiście rodzina,rodzina na pierwszym miejscu.Już dwa lata jestem, na vitalii już dwa lata walczę z wagą,ale jak widać z miernym skutkiem ale z czasem i ja muszę osiągnąć sukces.Dzisiaj dostałam od męża i syna na urodziny różyczkę i laurkę,a po południu przyjechała teściowa a właściwie świekra,(bo teściowa to matka żony) z trzema tulipankami i pączkami,ślinka jak zwykle mi ciekła ,ale od 10 lutego nie jem słodyczy więc i dzisiaj nie skosztowałam,za to mamusia zjadła drożdżówkę i dwa pączusie do kawki.(Musi dużo jeść w końcu waży zaledwie 116 kg.),a o odchudzaniu nie chce słyszeć.A ja teraz jestem jak zwykle w pracy do 6.00,rano zeszłam o 6.00,na 18.00 znowu do pracy i tak w kółko.Jutro też muszę krótko spać ,bo idziemy na urodzinki 3 letniej chrześniaczki mojego męża,a w niedzielę na imieniny Kazi-mojej mamy.Jak widzicie same słodkie okazje ale nie dla mnie,zjem owszem ale jakieś ryby lub potrawy mięsne i saładki.
ulaulka
6 marca 2010, 12:32lepiej chyba jednak obchodzić imieniny. Te nie powodują chandry. Mam podobne poczucie straty czasu. Od dziesięciu lat zmieniam pracę, czuję się ciągle na wylocie a tkwię w niej, z poczuciem, że marnuję życie. Weryfikowanie marzeń jest frustrujące, bo widzisz, że od Ciebie tak naprawdę mało zależy. ALE TWÓJ WYGLĄD ZALEŻY OD CIEBIE!. Do roboty więc. Pozdrawiam.
Justyna1956
6 marca 2010, 08:14przeczytałam o Twoich urodzinach, ale nic to : STO lat w zdrowiu, szczęściu i pogodzie ducha. Nie martw się, kiedyś te nasze marzenia, albo się zrealizuję, albo same je zmienimy. Ja też zawsze mam chandrę urodzinową, taki czas posumowań. A może pomyśl o zmianie pracy, zawsze to cos nowego. Trzymaj się i nie daj się pokusom. Pa.