Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
smutno mi Boże


Ostatnio jestem tak jakoś melancholijnie nastawiona do życia,na niczym mi nie zależy bo i nikomu na mnie nie zależy,doszłam do wniosku,że syn traktuje mnie jak skarbonkę i posługaczkę,mąż traktuje mnie jak służącą,kucharkę ,pomoc domową(zakupy,załatwienie naprawy samochodu,awantura w administracji o zepsuty licznik ciepła)sprzątaczkę a wieczorem mam się przeobrazić w cudowną ,seksowną kocicę,a ja ? ja mam już dość,mam ochotę wyjść z domu,zapomnieć, nie myśleć ,nie martwić się,nie pracować,chciałabym wreszcie myśleć choć trochę o sobie,a nie wciąż o innych,chciałam sobie kupić spodnie na lato,ale okazało się,że syn musi mieć sandały,i znowu nie starczyło dla mnie.Kiedy wreszcie będę ważna?kiedy moje potrzeby i pragnienia będą się też liczyły?kiedy mój mąż okaże zrozumienie i zacznie traktować pracę w domu jak dodatkowe zajęcie wymagające wysiłku a nie pmoja przyjemność i obowiązek,kiedy w życiu zacznie i mnie się udawać,kiedy schudnę,kiedy będę miała pieniądze na moje przyjemności,kiedy?kiedy?kiedy? smutno mi Boże,bo czasami mam wrażenie,że i Pan Bóg mnie nie lubi,że nikomu na mnie nie zależy,nawet tym najbliższym.................

zawsze byłam  na końcu i dlatego los mi nie sprzyja,nawet diety nie potrafie trzymać,tylko jem coraz więcej

  • marzumarzu

    marzumarzu

    29 czerwca 2010, 14:21

    Twoje potrzeby staną się ważne dla innych,gdy staną sie ważne dla ciebie! Weż się za te swoje lenie i pogoń trochę do roboty w domu,w końcu nie mieszkasz w nim sama! Nie masz na plecach KOŃ ,ani inne takie zwierzę pociągowe...A jak oni nie zrobia to i Ty czasem sobie odpuść,może wreszcie zauważą,że potrzebujesz czasem pomocy i wytchnienia.My też musimy być trochę egoistkami,więc zamiast ciągnąć się w tyle za swoją rodziną-podnieś dumnie głowę i do przodu KOBIETO!!!

  • brygitta

    brygitta

    9 czerwca 2010, 14:50

    Magda349,nie poddawaj sie,znam to z wlasnego doswiadczenia.Sama wychowuje swoje corki i sama musze dbac o wszytko.jeszcze 4 lata temu bylam szczupla,pelna werwy z dobrym poczuciem humoru.Ale dzisaj jestem tlusta kobieta o wciaz nie zadowolonej minie.mysle ze wynika to z tego,ze przez tyle lat sama musialam zadbac o wszystko,wciaz liczyly sie tylko dzieci a ja na koncu,zawsze myslalam w sklepie zeby im cos kupic a o sobie ..MI NIE JEST NIC POTRZEBNE..ale czas na zmiany..trzeba dbac o siebie,myuslec o sobie bo inni za nas tego nie zrobia.mamy dane tylko jedna zycie,tak wiec bierz sie za siebie,glowa do gory i koniec z przyjemnosciami dla meza,syna..czas NA CIEBIE!!nie ugotuj obiadu tylko idz do fryzjera lub kup sobie jakis super ciuszek i tyle,a maz jak mu cos nie pasuje to niech sobie usmazy frytki i zje z keczupem a ty mu powiedz smacznego!!nie poddawaj siei nie daj soba manipulawac.faceci mysla,ze swiat musi sie krecic w kolo nich a to oni powinni krecic sie w kolo Ciebie.Pozdrawiam cie i zycze duzo wiary w siebie oraz usmiechu od ucha do ucha..buzka

  • PluszowaKotka

    PluszowaKotka

    9 czerwca 2010, 10:42

    Mada... przede wszystkim... postaraj się... nie zajadać smutków jedzeniem. Oj znam to... Tylko już też na własnej skórze przekonałam się, że każdy dodatkowy kilogram ciągnie mnie do ziemi i zgarbia moje plecy i popadam w jeszcze większą nicość i jeszcze mniej się lubię... i żeby poprawić sobie samopoczucie znów jem... i tak dalej. Rzuciłaś palenie a to samo w sobie jest zwycięstwem... wiem jakim, bo sama to zrobiłam... I co z tego, ze w zamian przybyły kg, też się ich pozbędziemy, a co? Potrafimy, prawda. A co do męża, dzieci? Jak same o siebie nie zadbamy, to nie ma co liczyć na innych. Może warto opracować jakiś plan małych choćby zmian na początek? Choćby po to, żeby syn nie wyrósł również na domowego tyrana, tylko umiał swojej przyszłej żonie pomóc w domowych obowiązkach? No i głowa do góry. Każdy nowy dzień może przynieść nadzieję, a niechby to i było 0,5 kg dziennie;)

  • nanuska6778

    nanuska6778

    9 czerwca 2010, 09:11

    Zacznij być ważna dla samej siebie. Ściskam mocno:-)

  • Justyna1956

    Justyna1956

    9 czerwca 2010, 06:16

    zachowanie innych wobec nas, to nasza wina, same jesteśmy kowalami własnego losu. Powinnaś przestać jojczyć, narzekać i się dołować tylko spokojnie spojrzeć na swoje życie i wprowadzić zmiany, podzielić obowiązki domowe. Chłopcy chcą czegoś od Ciebie, to i Ty od nich. I najważniejsze , musisz znależć coś swojego, jakieś zajęcia na które zaczniesz chodzić choćby się waliło i paliło, taką odskocznię od codzienności. Poszukaj, poczytaj poradniki psychologiczne może coś tam dla siebie znajdziesz no i wprowadź to w życie, albo trzymaj dalej tak jak jest tylko się z tym pogódź i nie czuj się nieszczęśliwa. Trzymaj się i poszukaj własnej drogi. Uściski.

  • AureliaMS

    AureliaMS

    9 czerwca 2010, 05:43

    Nie poddawaj sie i staraj sie zyc nadzieja. Pan Bog zawsze o Tobie pamieta, a co wiecej kiedy Tobie smutno i Jemu jest smutno, kiedy Ty placzesz i On placze. Pamietaj, ze On przyszedl jako ubogi syn i takim pozostal az do smierci. Mimo wszystko staraj sie zaznaczac przed domownikami, iz Twoja praca rowniez ma wartosc, ze milobyloby uslyszec slowa dziekuje za to czy za tamto. Walcz o siebie i o swoje miejsce w rodzinie. Moze warto i meza i syna przyzwyczajac do pomocy w domu. Np.ja ugotowalam pyszny obiad, a kto z was zglasza sie na ochotnika, by pozmywac naczynia...dasz im w ten sposob odczuc, iz nie jest na miejscu wyreczanie ich w kazdej czynnosci, poza tym robiac to na pewno po kilku minutach zauwaza, ze mozna sie przy tym zmeczyc i nie jest to takie proste jakby moglo sie wydawac. Moze to prosty sposob lecz od czegos trzeba zaczac. Zycze duzo dobrego humoru i odwagi:)

  • lukrecja70

    lukrecja70

    9 czerwca 2010, 05:17

    tak mi strasznie przykro, powinnas znalezc jakies pieniadze dla siebie, wiem latwiej powiedziec niz zrobic powodzenia