W domu byłam po 3 w nocy,wykąpałam się i spać, około 4 ,po 7 wstałam, zrobiłam śniadanie synowi, wyślę go do szkoły i się trochę położę, bo przede mną kolejne dwanaście godzin. Nie cierpię wracać w nocy do domu,czasami nie mijam nikogo , aż do miasta ,czasami kilka samochodów najczęściej ciężarowych,a z piątku na sobotę młodych ,pijanych ludzi ?i tych się najbardziej boję, kiedyś wylazł mi taki przed maskę i walił pięściami..... a w klatce,też można trafić na niespodzianego dzikiego lokatora,albo złodzieja ,a takich u nas nie brakuje, w zeszłym tygodniu kolejny raz zginął samochód ,który zaparkowany był pod blokiem,a i do piwnicy często ktoś się włamuje...........Dietkowo wczoraj ok, chociaż muszę przyznać,że chwilami muszę walczyć z diabłem, który mnie kusi a to na czekoladkę, a to na ciasteczko,a późnym wieczorem w pracy to chce mi się czegoś konkretnego, np kawał mięska, a u nas w pracy bufet czynny do 1 w nocy więc dobrze,że jadę bez kasy bo nie raz poszłabym na nocny obiadek...........waga delikatnie w dół......
ela61
9 stycznia 2014, 13:33jak miło czytać o spadkach :-)) Nie zazdroszczę godzin pracy pa
Cocunia13
9 stycznia 2014, 10:16Dziekuje kochana i za ciebie tez trzymam kciuki.....razem damy rade.....wiosna juz za zakretem;))Pozdrawiam i nie daj sie pokusie tego diabla;)) Buziaki;))
benatka1967
9 stycznia 2014, 08:47jakieś korzyści z braku kasy są :) odpocznij