No i przejeździłam 7 dni na rowerku!! :) Po godzince codziennie! Bardzo
mi się to spodobało, bo podobnie jak i przy kijkach nie męczę się
szalenie :) nie schodzę z wywieszonym jęzorem - to na pewno
odstraszałoby mnie i nie miałabym ochoty na codzienne treningi!
Poznajcie więc mojego nowego przyjaciela:
:)))
Efektów na razie nie zauważam :) - to dopiero tydzień, ale z samej ciekawości będę pedałować i zobaczymy co z tego wyniknie!
W sumie to już wczoraj bez problemu zapięłam prawy kozak na łydce :) Mam prawą nogę grubszą od lewej i aby zapiąć prawego musiałam trochę obniżyć kozaka i dopiero wciągnąć na maxa na górę :) I i tak zawsze był trochę niżej niż lewy - zapięty na granicy wytrzymałości :) I kozaki cudem znalezione z szerszymi cholewkami :)
Może, faktycznie idzie ku lepszemu :D
anna290790
21 listopada 2013, 12:45Super:) Nie przestawaj "pedałować":) Każdy ruch to krok bliżej. Co do nóg ja też nigdy nie mogłam uwierzyć że coś się w tej kwestii zmieni bo były moim największym kompleksem, teraz jeszcze nie jest idealnie ale nie jest źle, zaczynam nosić sukienki co kiedyś było nie do wyobrażenia:). Jak już podbudujesz swoją kondycję rowerkiem i kijkami to zachęcam do biegania, fajnie rzeźbi nogi:)
Pokerusia
18 listopada 2013, 11:12wytrwałości;-)
alicja205
18 listopada 2013, 09:39Najważniejsza jest wytrwałość :) Powodzenia!
majeczka1166
18 listopada 2013, 09:38podziwiam nieznosze stacjonarnych rowerków dla mnie NUDA-ale kazdy lubi co innego