Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Minimalnie drgnęło.


W końcu.

Ale naprawdę minimalnie, nawet zastanawiałam się, czy pół kilo opłaca się wpisywać na pasek? Pół kilo na przeszło 2 tygodnie, normalnie idę jak burza  W tym tempie to do przyszłej wiosny nie osiągnę celu na tegoroczny kwiecień...

Wpisałam, zawsze to jakaś przyjemność jednak.

 

A dziś relaksik, czyli basen. 40-50min pływania i 10-20min rozkosznego moczenia dupy w bąbelkach.

A na obiad dziś naleśniki z jabłkami. Naleśniki przechodzą u mnie renesans. Nie lubiłam ich prawie całe życie. Ale Luby lubi bardzo, czasem  mu robiłam (niech facet ma trochę przyjemności...), ale nie jadłam. Jakieś pół roku temu spróbowałam i mi zasmakowało. I niestety tak już zostało...

Luby ważył się wczoraj i wyszło mu 76kg. A jeszcze jakiś czas temu ważył 83. Jak on to robi? Wpieprza słodkości na kilogramy (!!!), opija się piwem, a chudnie. Życie jest niesprawiedliwe. Fakt, ma taką przemianę materii, że kibel się grzeje  No i liczę na to, że jednak moja kuchnia mu sprzyja (zero smażenia na tłuszczu, zero panierek i takie tam).

  • Valdi4320

    Valdi4320

    16 marca 2012, 12:11

    hej :)) No cóż .. szybszych nie ma :)

  • JussySS

    JussySS

    16 marca 2012, 12:10

    Możemy sobie podać rękę z tym tempem chudnięcia. Fakt, że ostatnio zawaliłam nieco. No ale mam nadzieję, że dzisiejsza piękna słoneczna pogoda wspomoże nasze wysiłki :)

  • bycszczuplaa

    bycszczuplaa

    16 marca 2012, 12:03

    Na pewno Twoja kuchnia jest sprzyjająca;) A co do wagi Twojej - najważniejsze , ze w dół idzie :) Trzymaj się;)