Minął kolejny tydzień i dziś jak co piątek czekało mnie ważenie, którego bardzo się bałam, gdyż w zeszłą niedzielę zamiast jednego posiłku pozwoliłam sobie na pół rogala marcińskiego. Nie mogłam go sobie odmówić gdyż w Poznaniu w dniu 11 listopada jest święto Marcina i pochłania się je w dużych ilościach, są pyszne: biały mak, bakalie, i lukier - mniam. Od 2 tygodni mam 6 z przodu, a ostatni raz taki wynik miałam chyba 12 lat temu, jak moja siostra wychodziła za mąż, życie nabiera kolorów, a i ja bardziej przychylnie zaczęłam spoglądać w lustro. Mój pięcioletni synek ostatnio próbował mnie przekonać, że nie potrzebuję diety bo pięknie wyglądam, czy to nie słodkie?. Po mimo paskudnej pogody mam słońce w duszy i dużego kopa na dalszą walkę z kilogramami, w połowa już za mną. Pozdrawiam wszystkie Vitalijki oraz inne osoby które tu zaglądają i zachęcam Wszystkich do walki ze swoimi słabościami - warto. Wszystkim życzę miłego i udanego weekendu z pozytywnym nastaieniem do życia.
mazia0
16 listopada 2012, 15:44No, przecież rogala też czasem trza przyswoić :)
Kiksification
16 listopada 2012, 12:31jeszcze małe pytanko - te 11 kg straciłaś w 12 tygodni? ;o WOW!
Kiksification
16 listopada 2012, 12:30Taki synek to musi być Skarb :) wiesz, że dzieci zazwyczaj mówią prawdę? :) pozdrawiam!
Herbata185
16 listopada 2012, 09:03To prawda rogale marcińskie to poezja smaku. Ja je wcinam przez cały rok i jeszcze rożki..................