Moja nową "ścieżkę" odchudzania postanowiłam rozpocząć od podzielenia jej na 3 etapy.
1. etap - Detoks (3-4 dni)
2. etap - Dieta 1000kcal (miesiąc)
3. etap - Dieta 15000kcal (do uzyskania idealnej wagi)
Właściwie kończę już 3 i ostatni dzień mojego detoksu. Nie jest to mój pierwszy detoks. Ostatnio byłam na detoksie z kaszy jaglanej i było okropnie! Powinnam przejść cały do 14 dnia ale wytrzymałam tylko 3. Na początku było spoko sama kasza i zioła na jelita. Pod koniec 2 dni zaczął okropnie bolec mnie brzuch, miałam straszna zgagę i nie wspomnę o fakcie, że nie byłam w toalecie na 2! Ostrzegano mnie, że wersja 14 dniowa to hard core i to będzie istne piekło wiec zacisnęłam żeby i postanowiłam się nie dać. 3 dzień był najgorszy! Nie dość, że bolał mnie brzuch, miałam wrażenie, że mój żołądek pożera sam siebie to nie mogłam nic jeść. Kiedy tylko miałam cokolwiek w ustach kasze czy herbatę od razu rwało mnie na wymioty. W sumie w ciągu 4 dni ubyło mi 2kg ale po 2 dniach znowu powróciły. Ostatni dzień to była dosłownie głodówka i niekończąca się zgaga. Obecnie jestem na detoksie z jabłka i powiem wam, że jestem zachwycona :) Oczywiście tylko jedzenie jabłek strasznie się nudzi, ale kiedy mama upiekła mi jabłka w piekarniku byłam prze szczęśliwa. Co zabawne 2 i 3 dnia byłam w takiej euforii, że wcale nie czułam głodu. Mój brzuszek po prostu był w 7 niebie, nie wiem może to przez jakieś substancje w jabłku ale byłam prze szczęśliwa :D Gdyby nie fakt, że mam pewne problemy z żołądkiem i boję się awarii na fitnessie to dalej bym ciągnęła detoks jeszcze przez jeden dzień. Bilans na razie dupy nie urywa ;) ale jak na 3 dni jest całkiem spoko prawie 2 kg mniej. Teraz z wielkim optymizmem i mam nadzieję czystymi jelitami rozpoczynam od jutra etap 2 czyli Dietę 1000kcal :) Trzymajcie za mnie kciuki i dobranoc :D