Pogodę mamy fantastyczną, więć razem z synkiem i psiną spędzamy dzień głównie na werandzie i spacerach - oczywiście porządki i inne takie, to wiecie... co się odwlecze, to nie uciecze;) Z tarasu spadamy, kiedy słoneczko przechodzi na drugą stronę domów i wtedy mamy czas na sprzątanie i inne dyrdymały.
Zastanawiam się, czy pomimo fizycznej niemocy, nie zapisać się na fitness vitalii.
Owszem, jogę mogę ćwiczyć w domu (ale nie mam motywacji do ćwiczeń samodzielnych, a na zajęcia w studio nie mam wiele czasu, a czasem też pieniędzy) i jest to jedyna forma ćwiczeń, która nie pozostawia mnie totalnie bez energii.
Wczoraj Olo dał mi tak popalić, że zasypiałam praktycznie zanim on sam poszedł spać.
Trudno powiedzieć, czy to tylko zjazd neutrofilii na tym leczeniu, czy też sama alergia na leki się odezwała pod postacią tego braku energii. Antyhistamina działa tak dobrze, że moja skóra przypomina niemowlęcą;))) I to bez smarowania kremami i olejkami :O
Nawet przed leczeniem coś musiało mnie uczulać, bo skórę miałam stale suchą w niektórych miejscach, ale przynajmniej oczy miałam normalnie nawilżone, a teraz mam saharę... w gardle też tak sucho, szczególnie rano, że bez kilku kropel wody lepiej nie ruszać językiem, bo zaboli.
Truskawki czekają na podwieczorek;)