Weszłam rano na wagę i od wczoraj spadło mi... 600g!!! Znowu!!!:O
To jest co najmniej dziwne. I tak nie osiągnę wagi poniżej wyniku zeszłotygodniowego, a przynajmniej tak mi się wydaje.
Nie mam pojęcia, co może być nie tak.
Wyniki badania krwi sprzed 2 tygodni wykazały, że hormony tarczycowe wróciły do normy. Ale w ciągu ostatnich dwóch tygodni znów mogłoby być inaczej, bo tego nie da się regulować na tej terapii:/
Nic to, tydzień 20ty leczenia rozpoczęty. Praktycznie 8 tygodni i 6 dni do przeczołgania - tak, przeczołgania, bo nie mam energii, co widać w obrazie krwi i wszyscy pacjenci na to cierpią, niestety.
Ale wiem już, że najgorzej jest rano, a potem robi się nie co lżej popołudniu i wszelkie wyjścia spacerowe muszę planować na poobiednie godziny właśnie. Wszelką pracę również, bo nie daję rady od rana.
Nie mogę się doczekać końca tego leczenia. Podobno w ciągu tygodnia od odstawienia chemii wraca energia, a powolutku podciągają się również wyniki krwi, więc można zacząć również więcej robić na co dzień i nie obawiać się, że bliski kontakt ze zbyt wieloma osobami wpędzi mnie w jakąś koszmarną infekcję (szczególnie wiosną miałam z tym problemy).