Brak mi motywacji. Od kwietnia powinnam zgubić jakieś 20kg, a przez te przewałki 'lecznicze' nadal ważę ile ważyłam w kwietniu:( Wszystko przez tą tarczycę... Nie wiem, kiedy się to wszystko naprawi:(
Zauważyłam poprawę w zachowaniu się skóry i śluzówek (pierwszy dzień z soczewkami kontaktowymi od ponad pół roku!!! Przyznam szczerze, że okularów nie lubię).
Energii mam nieco więcej, więc używam ile mogę - ale muszę odpocząć jednak kiedyś.
Sprzątanie, spacer z synkiem i psem (jakieś półtora godz dziennie), co drugi dzień ćwiczenia wieczorem, a potem chi kung. Tak wygląda mniej więcej moja codzienność. Od czasu do czasu jakieś zakupy, wizyta w urzędzie itp.
Praktycznie zero życia towarzyskiego, bo nie mam nawet kiedy wyjść. Internetowe raczej się nie liczy.
Zatrudnienie opiekunki do dziecka przekracza mój budżet, żadnej rodziny tu nie mam, a z sąsiadami nie znam się aż tak dobrze. Ojciec mojego dziecka wali sobie w kulki - oj, trzeba to będzie jednak rozwiązać prawnie, bo strasznie męcząca sytuacja powstała.
Siedzę i myślę i brakuje mi opcji.
Pewnie muszę przeczekać ten rok, dwa, żeby mały podrósł i poszedł na kilka godzin chociaż do przedszkola i dał mi odetchnąć. Może będę w stanie skupić się nareszcie na przyszłej karierze...
Najbardziej męczy mnie właśnie to odkładanie wszystkiego na przyszłość. Całe życie odkładam coś na przyszłość, a to życie osobiste, a to zawodowe, a czasem nawet sen, relaks i odpoczynek, bo coś tam NALEŻY zrobić najpierw. Najpierw obowiązki, potem przyjemności, tyle że tych obowiązków wciąż przybywa, a na przyjemności brakuje już środków i czasu. Nagle człowiek budzi się pewnego ranka z depresją przy takim trybie życia... Trzymam się jakoś dzięki środkom zapobiegawczym - zdrowemu rozsądkowi, technikom medytacyjnym, analitycznemu myśleniu i nie poddawaniu się wahnięciom i szajbom paranoicznego ego.
Na poprawę humoru, a przede wszystkim, żeby zmienić i uczynić bardziej efektywnymi moje ćwiczenia, kupiłam stepper dzisiaj. Nie wiem, jak długo wytrzyma, jeśli jest chińskiej produkcji, ale może da radę przez pewien czas.
Mam już dość tłuszczu na sobie, odbicia w lustrze, ukazującego tłustą babę zamiast zgrabnej laseczki, którą byłam jeszcze 8 lat temu :(( chcę, żeby mój synek miał zdrową, ładną, zgrabną, uśmiechniętą i zadowoloną mamę... Niesamowite, jak choroba i pewne osoby może zniszczyć człowieka:/
malicka5
11 listopada 2012, 01:40Już za długo Cie nie ma. Wracaj!
MARGORZATA
17 października 2012, 23:21Czemu sie tak zadreczasz??? Zregeneruj sie po tej terapii. Odetchnij troche. Zadbaj o siebie i o swoj konfort psychiczny. Nie pozwalaj innym zatruwac sobie zycia. Moze powinnas zmienic na jakis czas otoczenie. Moze gdzies wyjechac. Pozdrowienia.