Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
co za paskudny tydzień


dobrze że już minął i rozpoczął się nowy. Zeszły tydzień był dla mnie porażką. Nie wiem co mnie opętało. Mimo tego że mam jasno wytyczony cel, motywacja jest to jakieś zaćmienie w mojej głowie nastąpiło i ciągle coś podjadałam. No w sobotę to już było jakieś apogeum mojej głupoty. Na grillu u rodziców zjadłam nawet kaszankę z grilla o godz. 20.30 w niedziele też kilka super wpadek, No comments. 

Dobrze że chociaż próbuje biegać (a raczej truchtać) to przynajmniej nie była waga na plusie. Ostatecznie na wadze pokazało 300 gram mniej a plan miał być 1 kg. 

No wczoraj już ładnie trzymałam się zasad i byłam znowu na biegach. I tak ma być cały czas. Do końca maja muszę zobaczyć 6 z przodu. 

A tak ogólnie to zaganiana jestem, dziewczynki dają popalić, jak tylko jest pogoda uciekamy na zewnątrz bo w naszym małym mieszkanku jest niedowytrzymania. Blanka cały czas marudzi bo jest znudzona. 

  • beataszuk

    beataszuk

    13 maja 2015, 11:23

    targaj ze soba piersi z kurczaka, ryby czy jakies warzywa na te grille, zawsze cos zjesz a wyrzuty sumnienia beda mniejsze:) ma na poczatku tez waga szybciutko spadala...po miesiacu nie bylo juz tak latwo...ale nie poddawaj sie, waga idzie w dol, blizej do celu:)