11-nastego dnia miałam duży kryzys. Pierwszy raz wymiękłam. Nie żebym się rzuciła na chipsy, frytki, lody i cole. Ale zjadłam trochę więcej niż powinnam.
Coraz mniej chce mi się kontynuować dietę vitalii. Jadłospis wyjątkowo mi nie pasuję. Zupy z warzywami i kurczakiem bez przypraw... bleeee, kurczak codziennie, zupa makowa... bleeeeeeee. Czasem siedzę godzinę i zmieniam jadłospis, to zajmuję dużo czasu...
Ale najważniejsze, że czuję już, że schudłam. No i jutro 14-nasty dzień bez słodyczy. To będzie mój rekord.