Sąsiad nade mną ma remont. Wierci. Online niemal. Uciekam jak mogę z domu. Koszmar.
Trwam wciąż bez potknięć, czasem godzinowo nie jest idealnie jedynie. Ale waga nie jest już tak łaskawa jak w początkach. Wiem, ze normalne to, ale mimo wszystko, gdy co dzień było mniej, czlowiekowi rosły skrzydła. A teraz zaczyna się sprawdzian konsekwencji i samozaparcia. Obym przetrwała.
Zepsuła mi się bieżnia, muszę wezwać mądrego kogoś. Weszłam wczoraj z zapałem na nią, włączyłam ..3...2...1.. no i nie ruszyła Ale ja staram się ruszać, jeszcze działam jako tako