Walczę, walczę, bez porażek. Aż się sama dziwię. Dziś spędziłam kilka godzin w kuchni mieszając różne smaczne rzeczy... NIE DLA MNIE. I nic nie skusiło jakoś bardzo, smakowałam minimalne ilości, sprawdzając poziom doprawienia, ale nic poza tym. Nawet przy deserze zero emocji, zjadłam jedną malinę, gdy robiłam, bo mi się rozdusiła w palcach. W ogóle nie mam potrzeby jedzenia słodyczy. Przedziwne.
Na obiad był brązowy ryż z brokułami i piersią. Całkiem dobry. Mam na jutro, bo zawsze robię na dwa razy, żeby wciąż nie dłubać przy garach.
Waga spada, choć powolutku. Ale minął miesiąc i dwa dni, a ja mam mniej 8 kg i troszkę. Gdy sobie tak pomnożyć 8 x 2 miesiące= 16 kg, 8 x 3 miesiące=24 kg...itd Ale to już taka przyszłość, że nawet nie umiem sobie wyobrazić.
Powodzenia życzę sobie i innym!
DorotaJ.
18 lipca 2013, 20:08Ale Ci zazdroszczę !!! Ja po dwóch miesiącach mam 6 kg mniej - przy Tobie to tylko;), i ogromną ochotę na słodycze ;( Życzę dalej takich spadków wagi :)
northfork
18 lipca 2013, 18:178 kg w miesiąc! super wynik! gratki :).