Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Gnom czaszkowy się obudził...


...sqrwiel*** ponury! Łazi mi w głowie i stuka młotem. Poprawia dłutem, artysta pieprzony*** I ściska obręczą. Napindala mnie czacha piąty dzień. Jeszcze chwila i się przyzwyczaję. Albo w końcu znajdę Strong-Pan-Z-Big-Hatchet do odrąbania bolącej. Albo może pójdę do lekarza? Tylko do jakiego? Ogólnego? Neurologa? Bo nie mam pomysłu. Przerwy w bólu miałam dwie - w niedzielny wieczór i dzisiejszy poranek. Zajebiaszczo, nieprawdaż?

 

Niechronologicznie będzie. Znaczy niezgodnie z kolejnością na liście. Najpierw sobie pomarudzę na temat swojego samopoczucia. Ale króko pomarudzę, promise :) O głowie wspomniałam, poza tym jej nie było na liście, więc ten temat zamykam. Co ja tam miałam - acha. Że blaszana żyrafka  mnie dopadła. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że żyrafkę ma się wtedy, kiedy sztywnieje kark i nie można się swobodnie odwrócić, bo "drut w kręgosłupie" przeszkadza. Moja żyrafka była chyba zmodyfikowana genetycznie, bo miała blaszane skrzydła. No wiecie - drut w kręgosłupie miał jeszcze przyczepione blaszki - tak między łopatkami. Nieco bolało, ale bardziej chyba irytował fakt, że jestem niesprawna. Całe szczęście przeszło :) Za to coś na kszałt grypy żołądkowej dopadło mnie i trzyma - grypa to nie jest, bo objawia się tylko rano - trochu mi niedobrze i odwiedzam kibelek lekko licząc tak ze trzy razy. Uprzedzę sugesteie - ciążowy objaw to nie jest, bo nie słyszałam, żeby - przepraszam - sraczka była objawem stanu błogosławionego :P Stawiam na stres przedpracowy i przedwyjechaniowy-z-domu***, który zauważyłam (albo który się objawił dopiero) po odstawieniu Coaxilu. Plusy są wymierne - kto nie cierpiał na zaparcia, ten nie zrozumie :) O minusach mogłabym pisać, ale temat z tych niewdzięcznych, więc go zamknę ;) Jeżeli chodzi o dolegliwości fizyczne, to nam luty dokopał zacnie - pochorowało mi się dziecko (Zosisko miała zapalenie gardła), opiekunka (dwa dni przychodziła rano z gorączką ok. 38 stopni, czekała do godziny 11 na moją Mamusię i wracała do domu a moja Mamusia latała za zakatarzonym i prychającym Zosiakiem) i ja (gile miałam do pasa, chodziłam spać niemal równo z dzieckiem i prezentowałam tzw. ogólnego wqrwa ;)). Cieszę się, że się ten luty skończył, naprawdę.

 

Co do stresu przedwyjechaniowy-z-domu to chciałam jeno rzec, że wiosna się zaczyna. Śniegi topnieją a to powoduje co? Ano przebudzenie Agresywnej Kałuży. A że śnieżyce w tym roku przezacne były, to i Pani Kałuża już rześka i na posterunku dzielnie czatuje na nieświadomych jej mocy. W związku z odwilżą znów mamy nieprzejezdną drogę z jednej strony i tarabanimy się wszyscy przez błocko po pachy w drugą stronę. Modląc się, żeby się nie zapaść po osie... Lekki mróz dzisiejszej nocy, który wszystko ściął, był dla nas prawdziwym błogosławieństwem. A i tak Prezes przywitał mnie dzisiaj słowami "ja zawsze jestem pełen podziwu, do jakiej wysokości masz zachlapane błotem auto". Cóż miałam rzec - obróciłam to w żart mówiąc, że z rozmachem, po sam dach... Chyba zadzwonię do ZDiZ i zapytam, czy można zrobić z tą kałużą COKOLWIEK. Wczoraj było straszliwe zamieszanie - kłębiły się tam trzy strażackie wozy, pogotowie gazowe i pogotowie energetyczne. Szlag trafił prąd w kilku domach a studzienka z kablami jest pod kałużą. Panią Kałużą, przepraszam. Właściciel ziemi nie wyraził zgody na odpompowanie wody, bo mu pole zaleje (??) - tych wszystkich ludzi bez prądu to chyba krew zalała... No nic to - jak się czegoś dowiem, to się podzielę ;) No - to wracając do stresu przedwyjechaniowy-z-domu - to się codziennie martwię, czy w ogóle wyjadę. Błoto na aucie mnie gila ;)

 

Tym samym skończyłam tematy narzekające, o! Teraz to tylko będę się chwalić. Nabytkami. I rękodziełem :P No dobra - z tym rękodziełem to trochę przesadziłam ;) Ostatnimi czasy zaczęłam ozdabiać nasz dom. Żeby nieco przytulniej było. Co prawda nie lubię durnostojek, tylko surową prostotę, ale jakiś kwiat w kącie, czy tam figurka kota krzywdy nie zrobi. No i nabyłam pomarańczowy zegar

nie dość, że ozdobił ścianę, nie dość, że pasuje (mamy brązowe meble z aluramą, brązową kanapę, pufy i jeden fotel a drugi fotel jest pomarańczowy - i w dodatku wszystko kanciaste i kwadratowe

), to jeszcze do tej pory nie mieliśmy zegara w salonie :) Poza tym rozmnożyłam kwiatki

(to jest to rękodzieło znaczy ;)). Zajęło to co prawda kilka miesięcy, ale ja cierpliwa jestem... No dobra - trzy mam kupne, ale cztery są "moje". I teraz w łazience górnej mam trzy, u Zosiaka jeden, w sypialni mam i w dolnej łazience. OCZYWIŚCIE każdy jest w dopasowanej kolorystycznie doniczce. Osłonce znaczy. W łazience górnej osłonki są ecru, u Zosi wściekle różowa, w sypialni pomarańcz a w łazience dolnej... No właśnie - tu kolejny punkt, gdzie się chwalić będę :D Łazienka dolna jest ciemnoszara z czarnym blatem pod umywalką. Ceramikę mam w bieli. A dodatki? Albo czerwone (czerwony ręcznik, czerwone mydło na białej mydelniczce, szampon i żel do mycia pod prysznicem, osłonka, i świeczki) albo zielone (zielony ręcznik, dozownik do mydła, papier toaletowy, żel pod prysznicem, osłonka i świeczki) albo czarne (czarny ręcznik, dozownik do mydła, osłonka i świeczuszki). W sumie - trzy zmiany. Albo i cztery, jeżeli "zaszaleję" z bielą. Jestem walnięta? No cóż - może, ale przynajmniej cieszę się z drobiazgów ;) Tak w kwestii osłonek na donice - to jeszcze jedna rzecz, którą się jaram nieprzytomnie od tygodnia. Dostalim z Maćkiem kwiatka z IKEA

, bonzaja znaczy. I stał sobie bidulina, niubrany i golutki :) To mu kupiłam ubranko w Castoramie

- to w lewym, dolnym rogu. No śliczności :)

 

Się rozpisałam, kurza twarz. Jeszcze się powymądrzam, bo "conieco" mi zostało, co mi w duszy piszczy "jeszcze ja! jeszcze ja!", ale to inną razą. Trzymajcie kciuki, żeby się eksterminacja mojego Czaszkowego Gnoma w końcu powiodła...

 

Buziaki wtorkowe :)

 

 

_____________________________________________________________

***Nigdy żem nie twierdziła, że niby dama jestem.

***Patrz powyżej.

***Dziwnie brzmi, wiem - zaraz myśl rozwinę ;)

  • jeana66

    jeana66

    6 marca 2010, 23:13

    Ależ tu u Ciebie wesoło :) Zapomniałam już, że tak u Ciebie fajnie :_)

  • Pigletek

    Pigletek

    6 marca 2010, 19:26

    u mnie za to zegarów jest bardzo dużo. A ten Twój bardzo mi się podoba, jest w moim stylu. I meble też :)

  • ricardo50

    ricardo50

    3 marca 2010, 23:55

    Ależ Ty pięknie piszesz.I jaka z Ciebie Lasencja FIU FIU

  • kawasak

    kawasak

    2 marca 2010, 21:52

    bede trzymać kciuki, oby ten Gnom odszedł na zawsze,razem z zimą.Moja kumpela też ma takie jak Ty (chyba) bóle głowy, jej pomaga lezenie w łózku cały dzien. Ale dla Ciebie to chyba kiepska rada-Zosinek Ci nie pozwoli trzymaj sie cieplutko

  • IdaSierpniowa1982

    IdaSierpniowa1982

    2 marca 2010, 17:26

    Uśmiałam się po pachy z tego Twojego wpisu :D Ja żem niby polonistka, ale mi Bozia poskąpiła talentu pisarskiego :D A Ty siedzisz w Pitach i innych a piszesz prawie jak Cejrowski czy Hołownia :D A Gnom to faktycznie cholerstwo :/ Mnie póki co dopada jakieś coś anginopodobne :/ I tez nic fajnego wiec sobie razem pochorujem :P Ściskam mocnooo :D

  • MeryP

    MeryP

    2 marca 2010, 16:25

    rany, współczucia dla tej Twojej głowy!!!! Nie wiem co to znaczy,ale musi nieźle mieszać w Twoim życiu ten ból .....:)

  • oszqrde

    oszqrde

    2 marca 2010, 16:05

    ja tam idę spać i na drugi dzień już nie boli, przynajmniej nie od razu. a ponieważ jam stresowy człowiek i depresyjny nieco, z rozpaczy szukając recepty na mą depresyjną niemoc zrobienia czegobądź, obczaiłam niedawno, że dziurawiec daje trochę pałera. jest antydepresyjny i antystresowy podobno. antydepresyjności doświadczyłam na sobie. ponadto jest on zielem naszych zarośniętych łąk, a ja nie lubię się truć tabletkami. wisi on u mnie na strychu, więc go piję po uprzednim zaparzeniu. może co pomoże Ci na czachę. precz dla czachy z blachy

  • oszqrde

    oszqrde

    2 marca 2010, 15:39

    Twój czaszkowy gnom prawdopodobnie ma podłoże nerwowe, co też pasuje do Twoich zeznań, a także do mych doświadczeń. Jest mi on znany. Ja bym mu dała z bani ;P