Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie znoszę wymyślania tytułów...


...kiedy Pani Wena mi się wymyka i nijak nie umiem ubrać w słowa tego, co mi w głowie się roi. Dzisiejszy tytuł - jak się okazuje - już kiedyś wykorzystałam. Ale nic to, nawet przesadnie zużyty nie jest, jeszcze się przyda ;)

 

Weekend miał być spokojny z nicnierobieniem, "śmierdzeniem" w chatce i oglądaniem nowonabytej kolekcji Poirotów i Pann Marple. I niedziela taka była, a i owszem***  Za to sobota.... Yhmmmm, jaaasne ;) To była jedna z tych spontanicznych imprez na wiariata, z górą pysznego żarcia, z robiącymi na maksa trzodę dziećmi (boziu, jakie one były szczęśliwe :)), tańcami po północy i mieszaniem alku. Czy miałam kaca? No, jak ktoś durny i konsumuje czerwone wino a później zapija wódeczką, to nic dziwnego chyba, co? ;) Było upojnie, na maksa wesoło i ja poproszę częściej. Nawet z Kacem czającym się za rogiem :P Dwójka przyjaciół wróciła do domu na piechotę, pozostała czwórka (z czwórką dzieci :D) nocowała u nas. Się jednak pomieścilim, co okrutnie mnie cieszy.


Bardzo Wam dziękuję, Kochani, za tę sobotę :)

 

Pochwalić się muszę. Tak mi się z imprezą skojarzyło. To, że piekę sama chleb na zakwasie, to żadna nowina - już się tutaj uzewnętrzniałam w tym temacie. Ale to, że udało mi się upiec taki zwykły chleb, pszenno-żytni, bez foremki, to osobiście uważam za wyczyn :D Nie na zakwasie, na drożdżach. Wykorzystałam przepis znaleziony na stronie o pieczeniu chleba jednej z Vitalijek, trochę go zmodyfikowałam i działa!!! Jeżeli ktoś chce, to podam. I uwierzcie - to (wbrew pozorom) naprawdę bardzo prosta rzecz :)

 

Poprosić o kopa muszę. Bo jem nieładnie, świństwa tuczące i wyrzuty sumienia nawet mi się nie zalęgają jakoś przesadnie. Bo nie ćwiczę. Jedyny wysiłek fizyczny to pchanie wózka w sklepie, ogólne oporządzanie domu i dźwiganie ciężarów w postaci Zochacza. Ławeczka i ABRocket kurzem zarosły. Może i jakiego pająka bym tam znalazła... To, że nie przytyłam to zasługa li i jedynie tego, że w stresie to ja chudnę i jeść nie mogę. Ale wolę nie tej metody nie stosować...

 

Bo i stresów ostatnio całkiem sporo. Ale pisać o nich nie chcę, wyrzucam je z pamięci. Staram się przynajmniej. Z przykrych rzeczy to wspomnę jedynie, że koleżanka z pracy miała cesarkę. W szóstym miesiącu ciąży. Dziewczynkę wyjęli żywą, ważącą 700 gram. Czekamy teraz, co dalej. Tfu tfu tfu... I wiecie co? Przez tą sytuację zupełnie inaczej spojrzałam na swoje problemy, naprawdę...

 

Z "dzieciowych" klimatów - żeby zmienić smutny temat na weselszy - byliśmy wczoraj u znajomych obejrzeć sześciotygodniową Helenkę. Ja też chcę takiego naleśniczka!!! Nawet w zestawie z kolkami u bąbla, poporodową deprechą, dwudziestoma nadprogramowymi kilosami i karmieniem piersią. Nawet :) Przy Helence nasza Zosieńka się wydawała taka duża :)

 

Zosisko nam się rozwija. Ostatnio gardzi słoiczkami (mleczucho za to zawsze w cenie :P), ale zasmakowała w makaronie z miseczki, ziemniaczkach w łapce, rybce w kawałkach, frytkach na wynos i kurczęcych skrzydełkach wyżeranych Tatusiowi z talerza. Potrafi zjeść i ze trzy skrzydełka*** Zaczęliśmy też gotować zupy pod kątem Zosieńki - ale wiecie co? Bez glutaminianu i benzoesanu, to kiszka a nie zupa :P Zochacz dostaje swoją porcję (z makaronem, a jakże - córcia Mamusi :P) a ja na swój talerz ładuję sobie ziarenka smaku i zabielam śmietaną ;) Bo z białkiem krowim (i - jak się okazuje - kurzym też) to na razie Zosi nie po drodze. No nic, kiedyś ta skaza jej przejdzie chyba, co?

 

Dobra, Kochani, wracam do robóki. Wykorzystałam czas, kiedy kolega poszedł na spotkanie, żeby chyłkiem tu cosik skrobnąć a wyszedł mi elaborat. Czyli - nic nowego ;)

 

Buziaki wtorkowe!

 

______________________________________________________________

***Z przerwą na górę prasowania, zaległego od ponad dwóch tygodni. Kiedyś musiałam w końcu to zrobić...

***Nie, no bez skóry są, bez przesady.... ;)

  • calineczkazbajki

    calineczkazbajki

    10 marca 2010, 11:04

    tylko ktora strone wybierasz ? ! :) :) zycze szczesliwego wyboru :):)

  • aneczka102

    aneczka102

    10 marca 2010, 09:00

    Chciałabym się nauczyć gotować bez ziarenek smaku i kostek rosołowych. Chyba jakąś książkę o ziołach trzeba by kupić. Na razie wywaliłam maggi i zastąpiłam je sosem sojowym - polecam taką zamianę!!

  • Nattina

    Nattina

    10 marca 2010, 08:45

    o zesz kurka siwa, ja tez oddycham przeponą i brzuchem!!!!! Jak facet.

  • IdaSierpniowa1982

    IdaSierpniowa1982

    9 marca 2010, 22:40

    Mam propozycję :) Ty chcesz takie małe - Zosia by sie cieszyła z brata albo siostry :D Co Ty na to? A ja sie zbeiram do kupy :D

  • Nattina

    Nattina

    9 marca 2010, 20:06

    fajne musza byc takie szaleństwa taneczno-towarzyskie, zazdroszcze. A co do alergii- u moich przeszło, ale bardzo pilnowałam, dośc długo.

  • kawasak

    kawasak

    9 marca 2010, 19:55

    Oby wszystko było dobrze z tym maleństwem

  • Darka35

    Darka35

    9 marca 2010, 19:12

    Alergia na białko przejdzie Zosi na pewno, też mieliśmy z tym problem, a teraz już o tym zapomnieliśmy!

  • calineczkazbajki

    calineczkazbajki

    9 marca 2010, 14:37

    po 62 kg czycha na Ciebie :)))

  • aganarczu

    aganarczu

    9 marca 2010, 13:51

    Ja poprosze o przepisik na chleb na zakwasie i ten przepis co teraz wyprobowalas :-) Dziekuje :-)

  • gachew

    gachew

    9 marca 2010, 13:45

    bardzo proszę jeść tylko zdrowe i smaczne jedzonko, bo na pewno lepsze jest dla przyszłych potomków :)) p.s całkiem przyzwoity ten elaboracik :) ciepłe pozdrowiasy.

  • NowAga

    NowAga

    9 marca 2010, 12:32

    A wiesz co, ja od jakiegoś czasu gotuję zupy bez żadnych kostek, ziarenek, weget i innych takich ulepszaczy. I wiesz, że daję radę. Zauważyłam, że im dłużej zupa się gotuję, tym więcej walorów smakowych z mięska przechodzi na zupę:). Używam pieprzu ziołowego, soli ziołowej no i ziółek jeśli jakieś pasują do danej zupki. Pozdrówki dla Ciebie i Twojej rodzinki!

  • kamila19851

    kamila19851

    9 marca 2010, 12:18

    Proszę, oto KOP. A teraz już proszę jeść ładnie :)