...a ja nie śmiem wierzyć. Wczoraj po przyjściu do domu ważyłam 61,6 kg, wieczorem 61,1 kg a przed chwilką 60,4 kg.
Coś mi się nie zgadza, chociaż nie powiem, żeby mi się nie podobało ;)
A poważnie - wahania 1,5 kg w ciągu tygodnia to dla mnie nic, ale w ciągu doby niemal tyle, to już wyczyn! Czyżby dieta była AŻ TAK skuteczna? Chyba, że to kwestia cyklu i hormonów... Zresztą - nieważne, jestem coraz bliżej upragnionej piąteczki na początku :):):) Na wszelki wypadek na pasku wagi wpiszę 61,1 kg a nie 60,4 kg - tak dla ostrożności.
I tym optymistycznym akcentem kończę wpis i pędzę do pracy :)
PS. Ciekawe o której dopadnie mnie dół - o 13, czy 15? ;)
ako5
12 czerwca 2007, 12:02jak ja bym chciała ,żeby moja waga tak zwariowała....Ciesz sie :))) Pozdrawiam Ala
gudelowa
12 czerwca 2007, 08:53Jesz regularnie ;)nie podjadasz, więc gubisz kilogramy. Zapomniałam spytać jak Twoje "chemiczne"?? muszę się zebrać w sobie i skończyć z "małymi gryzkami" bo jak tak dakej pójdzie to będę najgrubsza na tej tureckiej plaży ... Gajowa chudnie, Ty chudniesz, Karolina nie musi ;) a ja??? podgryzam kanapki moim dzieciom WSTYD :p Trzymam kciuki Madziu za Ciebie bardziej niż za siebie. miłego dnia ig