...i miejsca sobie znaleźć nie mogę. Urlopuję zamaszyście.
Znaczy - zamaszyście było w weekend i wczoraj, dzisiaj już jest szaro. Kręcę
się po domu, jakiś obiad dziergam, sterta prania czeka do wyprasowania,
Zosieńka w chodziku kotki goni i piszczy z radości a mi jakoś tak rozmemłanie i
bylejak. A miało tak nie być, miałam zrobić wszystko, żeby nie było szaro ->
zapakować córcię i gdzieś pojechać na spacer, coś zbroić, nie przejmować się
obiadkami, sprzątaniem i prasowaniem, nie od tego jest urlop. Ale chyba
nie potrafię.
Dobra, dosyć marudzenia, czas zebrać się do kupy. Ja nie potrafię? Ja WSZYSTKO
potrafię, jeżeli bardzo chcę! (I tej wersji się będę kurczowo trzymać, może w
końcu przekonam sama siebie...). Zaparzyłam sobie melisę, przypomniałam sobie
przefajny weekend, popatrzyłam na uchachany ryjek mojej córeczki (która
szelmowsko patrzy, czy widzę, jak kradnie klamerki z prania...) i biorę się w
garść.
Buziaki urlopowe (oł je-je-je!!!)
PS. Zdjęcia Zosi z sobotniego meczu Polska - Słowacja w czerwonej bluzeczce z
orzełkiem
zamieszczę, jak ściągnę z komórki :) Rany, jak było fajnie!!!
Koncowa
18 sierpnia 2009, 12:42więc się szykuj :) jak jest szaro i bez sensu i kompletnie nie mam pomysłu jadę do Matarnii - tam i ciuch oblukasz i w Ikea pobuszujesz - świątynia konsumpcji :D
Donnka
18 sierpnia 2009, 11:37Ale Wam zazdroszcze:))))))Glowa do gory, babo domowa i spierniczaj na spacerek!!!Bedzie dobrze,buziak
monikanytko
18 sierpnia 2009, 11:37wiekszosc z nas ma taki nijaki dzien. Jutro bedzie lepiej, oby!! Pozdrawiam.