...nie należy marnować czasu na bezproduktywne denerwowanie się
na coś, na co i tak wpływu nie mamy*** a na coś, co nam humor poprawi i/albo na
co czasu brakło rano. Ja sobie śpiewam namiętnie w odwłoku mając spojrzenia
innych towarzyszy korkowej niedoli. Makijaż poprawiam albo kończę (usta
zazwyczaj maluję w aucie). Manicure robię (da się...). A dzisiaj na ten
przykład wymalowałam sobie paznokcie. Dwie warstwy lakieru zdążyłam nałożyć i
wysuszyć. Malowanie paznokci w aucie (ale jasnym lakierem, nie czerwienią
strażacką tudzież śliwkowym bordo - do tego trzeba większej precyzji) ma tę
zaletę, że przy dużych korkach zdąży wszystko powysychać a ponieważ nie robię
niczego innego rękami, tylko trzymam kierownicę, to nie zepsuję świeżo
nałożonego lakieru. A w domu to zawsze mi się wydaje, że "już
wyschło" i pcham ręce np. do zmywarki. Po czym klnę na czym świat stoi,
lecę po zmywacz, nakładam drugi raz dwie warstwy i znów czekam aż wyschnie. A
że zazwyczaj mi się wydaje, że to już, to znów muszę lecieć po zmywacz i
powtarzać procedurę po raz kolejny... No po prostu nie chce mi się w domu
pazurów malować i uważam to za stratę czasu :)
No, to sobie pośpiewałam rano, pomalowałam paznokcie, pouśmiechałam do
zaskoczonych moim zachowaniem innych kierowców i spóźniona (dzisiaj osiem minut
:() dotarłam do pracy. Niestety - zaczęła się szkoła - zaczęły się korki. Pół
godziny mi nie wystarcza, żeby dojechać do pracy, wcześniej wyjść nie mogę, bo
Zosina Natalka przychodzi o 7.30 (zazwyczaj i tak jest 2-3 minuty przed czasem)
- niewiele mogę zrobić. Jedynie nie wkurzać się na korki ;)
I tym optymistycznym akcentem kończę poranną pisaninę i zanurzam się w stosy
faktur (zarówno sprzedażowych, jak i zakupowych), wyciągów bankowych, raportów
kasowych, deklaracji vatowskich, raportów dla rzeczoznawców, dokumentów
prostych (zwanych przez niektórych pekami - od PK przeksięgowanie ;)),
kompensat, not odsetkowych, analiz płatności, przelewów i korespondencji.
Właśnie, muszę zrobić porządek z korespondencją...
Buziaki pracowo-deszczowo-kawowo-piątkowe (juhu!! :))
PS.1. Wstrętny Gnom Czaszkowy niestety nie śpi. Ale nie dźga mnie dłutem i nie
traktuje młotkiem. Ale wiem, że ON TAM JEST...
PS.2. W lekturze ulubionych pamiętników utknęłam na literce "d". Komp
mnie odrzucił a i wolałam z Zosiakiem pohasać, niż dokarmiać Czaszkowego Gnoma.
Przez rzucanie piłką prawie stłukłyśmy lampę... :P
PS.3. Sny dziwaczne znów w natarciu. Ale dzisiejszego opisywać nie będę - za
bardzo pokręcony był i zbyt - nawet nie wiem, jak to nazwać - intymny? Co
zrobić, żeby grzecznie śnić o kwiatkach, kózkach i obłoczkach?
_______________________________________________________________________________
***No bo nasze nerwy nie
spowodują przecież szybszej jazdy, no nie? Jedyne co mogą spowodować to wrzody
wszelakie, pyskówkę z innymi kierowcami (w naszym pojęciu beznadziejnymi) albo
stłuczkę.
kilarka2
14 września 2009, 18:50nie widziałaś tylko jednej fotki z Drezna, wszystkie inne są :) buziaki
poziomcia
14 września 2009, 15:24Niestety wpisy wywaliłam.. tych nie żalowałam bo nic nowego nie wnosiły, zreszta nie miałam czym sie chwalib bo odkąd przyszłam na vitalie ok 2 lata temu napewno to nic nie schudłam a jedynie przytyłam... więc teraz powinnam pokazać co potrafie i pamiętnik prowadzić jak nalezy ;)) mamnadzieje ze teraz mi sie to uda ;) A Ciebie to podziwiam bo wytrwała jestes.. i na dodatek malujesz paznokcie w aucie? tylko pogratulować ;D
ivetkaaa
14 września 2009, 00:06Malowanie paznokcie w korkach:D Super pomysl:D mega pozytywny,hehe:D
7051953
13 września 2009, 19:03dziękuję za odwiedzinki i miłe słowa ... bardzo mi to potrzebne bo wpadłam w jakiś dołek a właściwie w potężne dolisko ... Niestety nie zawsze mamy wpły na różne rózności ... próbuję nie dawac się ale bywa różnie. Dieta u mnie -mówiąc delikatnie - w zawieszeniu od dłuższego czasu ale to już koniec mojego błogiego nic-nie-robienia... Drugi dzień jestem mocno proteinowa (dieta dr P. Dukana) więc mam nadzieję na odrobienie grzeszków i dalsze "spadki"... Trzymaj kciuki - proszę i sprawdzaj bo to motywuje... Róznież mam zaległości w czytaniu, pisaniu ale zdjęcie Córci i Twojej "posiadłości" widziałam - gratuluję ! Pozdrawiam - Basia
grubena
13 września 2009, 16:07za tę windę.Uszy powoooooooooli idą do góry.Jak ja podziwiam wszystkie kobitki które mają małe dzieci a pracują,są zadbane i zorganizowane.Ja zawsze jakaś takaś rozmemłana całe życie byłam i jestem.Pozdrawiam serdecznie:*
Dziwnograj.
13 września 2009, 11:24I bardzo dobrze ;) Po co przejmować się innymi. We Włoszech każdy gwiżdże, śpiewa i jest to normalne. Polacy są tacy zahukani... Szkoda ,że nie mam samochodu, bo mam to samo co Ty. Już wydaje mi się ,ze paznokcie są suchę to coś zaczynam robić i zostają mi tylko dziury w lakierze. A co do blokowania pamiętnika. Próbowałam pisać do moderatorów i za każdym razem mówili ,że nie odblokują moich dzienników ;/
IdaSierpniowa1982
11 września 2009, 17:48Kochana jaką przykrość!! Ja chcę żeby mi ktoś w końcu powiedział pare słow prawdy a nie ciągle, dasz rade i jestes dzielna, bo nie jestem!! Dzięki za te słowa - i motywuj mnie jeszcze ;D Moze cos z tego w końcu wyjdzie :) Dzięki :*
Pigletek
11 września 2009, 15:14Co do lakieru, to ja wczoraj w łóżku pomalowałam i sie kurde uważałam, ale jak zasnęłam to chyba wpakowałam ręce pod poduchę, bo mam wzorki... Jak zwykle kurza twarz! Nie maluję się w drodze do pracy, bo jeżdżę komunikacją miejską, i ludziska głupio patrzą jak czasem malnę usta... Za to zawsze czytam książkę całą drogę.Przynajmniej nie marnuje człowiek czasu. U nas zanosi się na deszcz,ale mam nadzieję, że nie spadnie, bo wybieramy się dziś ze służbową paczkę na opijanie końca lata na "plażę" do parku. A mokry piasek niefajny jest :/ Pozdrawiam słodziutko!
menevagoriel
11 września 2009, 14:08jesne, że możesz wykorzystać :))) musimy dbac o swoich Misiaków :) wiesz natchnęłas mine do kolejnego wpisu ;p opiszę wam mój ostatni sen hihihi bo byl czaderski ;p Nawet Paskudniaka obudziłam, zeby mu opowiedziec ;p
mirabilis1
11 września 2009, 10:37paznokcie maluję stojąc na poboczu zaraz po wyjeździe z domu i zanim dojadę do pracy suchutkkie jak ta lala, maluję się zawsze w samochodzie - usta i czasem rzęsy. A kiedyś przez cały dzień prezes chodził po firmie i rechotał, bo jechał przede mną, zerknął we wsteczne i zamiast mojej twarzy zobaczył wielkie /20 cm średnicy/ czerwone koło - oprawę lusterka, w które się wpatrywałam - jadąc. :))))) Opowiadał o tymmoim czerwonym lusterku KAŻDEMU:))). A śpiewanie to standard.