Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
A jak to z Wami jest? Weekendy, jedzeniowa
porażka?


Zaobserwowałam ciekawą rzecz. Jak wielokrotnie wspominałam, w tygodniu ładnie trzymam się diety, a weekend jakby wstępował we mnie świrek i jem... no może nie jakoś strasznie dużo, ale więcej.
W tym tygodniu jestem na urlopie, relaksuje się i ćwiczę, załatwiam różne sprawy, na które nie miałam wcześniej czasu.
Generalnie jestem w domu, no i jestem grzeczna. Jem regularnie, racjonalnie itp. Trzymam się grzecznie, codziennie chodzę na zajęcia zorganizowane. A przecież to tak jakby przedłużony weekend, a funkcjonuję na tej samej zasadzie co normalnie w tygodniu. Tak więc, zastanawiam jak to jest z weekendami, to chyba podświadomość, zbliża się weekend a moja podświadomość mówi, teraz możesz jeść.

Waga stoi jak zaklęta. Codziennie spalam, jem regularnie i racjonalnie, a nic się nie zmienia. Może mam zastój wody, bo wczoraj dostałam @. W ogóle jestem dziś zrypana na maksa. Ogólne zmęczenie materiału. Padam na pysk, podnieść się z łóżka dziś nie mogłam. Idę do fryzjera, a potem zamierzam jechać do fotografa zrobić sobie nowe foty do CV, mam nadzieję, że dobrze wyjdą mimo @.

Wczoraj było piwo, oczywiście z sokiem, alkoholu nie pijam za wiele, ale po piwie miałam taka ochotę na kiełbasę... o masakra, dobrze, że w domu kiełbasy nie mam wygrałam.
  • Małgosia

    Małgosia

    20 listopada 2012, 08:23

    Masz rację z tym bieganiem, ale trudno mi się przekonać do tych pierwszych 10 minut. Naprawdę, słynę z tego, że wiecznie mi zimno. ;) A co do ciemności i zboczeńców, zawsze (jak było cieplej), biegałam z moim chłopakiem. W październiku przebiegł maraton i od tamtego czasu nie biegał, ale może namówię go i będę miała obstawę ;-) A może i biegać nie lubisz, ale czytałam o zajęciach, na które chodzisz i jestem pełna podziwu. ;-) A, co do weekendów, też to zaobserwowałam. ;-) Ale wydaje mi się, że to wynika też stąd, że w weekend jest więcej czasu, żeby wyjść gdzieś do restauracji, albo ugotować coś pysznego. ;)

  • TwardaJAKch...

    TwardaJAKch...

    17 listopada 2012, 20:55

    no przeciez wspomnialam w swoim wpisie, ze jest to chore myslenie....i moze masz racje, moze to byc zaczatek jakiejs choroby, dlatego chce zniszczyc france w zalazku, bo nie usmiecha mi sie z nia wszpolzyc :) To prawda, wazysz mniej i moze jesz wiecej, ale nie meczy Cie to psychicznie, a ja "ucze sie" jesc kolacje...a poniewaz dzisiaj nie miaalam czasu na zorganizowanie mniejszych i czestszych porcji, to zjadlo mi sie za duzo o za poznej porze - bo taka woeczorna ilosc kcal wolalabym rozlozyc na 2 mniejsze posilki a nie na 1 duzy. MAm nadzieje, ze troche przyblizylam Ci moje myslenie w tej sprawie, a Twoj uszczypliwy komentarz jakos wcale mnie nie porwal do walki o "lepszosc", ale tez nie zaszedl mi za skore...wiec jesli Twoim zamiarem bylo to drugie, to.....musisz bardziej sie postarac :) Zycze powodzenia w osiaganiu celu i zwalczenia weekendowego gloda! :)

  • liliputek91

    liliputek91

    16 listopada 2012, 14:11

    okres minie i wtedy się zważ:)

  • Agnik13

    Agnik13

    16 listopada 2012, 13:12

    mnie też wczoraj zmęczenie dopadło o 21 spałam!!!!!!!!! A zważę się za tydzień ;p To Ci napiszę co z moją wagą...bo wizualnie się nie zmieniam!

  • malamarta

    malamarta

    16 listopada 2012, 12:49

    Ja mam tak nie tylko w weekendy. Czasem trzymam sie diety, ze az milo, a czasem wynajduje sobie powod i sobie odpuszczam. Magdzior, Waga sie ruszy, daj jej troche czasu. Odpocznij sobie dzis:-) Piwo i kielbaska! Mniam!

  • WrednyRudzielec

    WrednyRudzielec

    16 listopada 2012, 12:18

    ja się nie wypowiem, w sferze weekendów bo dopiero zaczynam zmienić podejście do jedzenia ale na zmęczenie polecam Vita-min plus dla kobiet chociaż reklamują vitotal i chyba wypróbuje bo lepszy jest w składzie;)

  • Madzik2244

    Madzik2244

    16 listopada 2012, 11:43

    u mnie tak samo nie ma różnicy :))