Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dumna... w końcu...


Jak wspomniałam w poprzednim wpisie podroze służbowe zrujnowały mój dobry rytm no i wzbogaciłam się o kilka zbędnych kilogramów, na szczęście nie jest tragicznie, bo jednak cały czas monitoruję to co się ze mną dzieje. 

Każdy powód do odstępstw od zdrowej diety jest dobry, a podróże są idealnym pretekstem, zwłaszcza do UK, gdzie jedzenie jest taaaaaaaaaaaaaaakie zdrowe... no ale wykpiłam się od kolejnej i wracam do zdrowej rutyny... w ubiegłym tygodniu zaczęłam jeść czysto, w tym tygodniu to kontynuuję i zwiększam aktywność. Stopniowo, bez ciśnienia. 

Mój mąż spiął pośladki jakiś czas temu i biega na siłownię (która jest na parterze) codziennie, no i oczywiście pyta mnie czy idę z nim, a ja, że mi się nie chce, no ale dziś sama go spytałam czy idzie i tak, tttttttaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak poszłam z nim na małe kardio. 

No i jestem z siebie dumna, ze ruszyłam dupsko i tesknie za szczupła sylwetką, dziś zauważyłam, że moje nogi obrosły tłuszczem i mimo, że nadal są zgrabne to jednak nieładnie to wygląda... 

Rano jem teraz duże śniadanie, w pracy jakies drobiazgi - jabłko, orzechy i wieczorem po pracy zdrowa i większa kolacja (ok 18/19) Trzeba wrocic do IF, bo to działało. 

No i trochę gotuję znowu :) Kapuśniak (69kcal na 100g), kaszotto (89kcal na 100g). 

Z tego przepisu, ale z modyfikacjami:

https://www.kwestiasmaku.com/przepis/kasza-gryczana-smazona-z-boczkiem-i-warzywami

Z indykiem zamarynowanym w papryce wedzonej, chili i oliwie z oliwek zamiast boczku oraz z wieksza iloscia groszku. Bardzo smacznie wyszło.