Dzień rozpoczął się fatalnie, trochę zaspałam a potem poszło lawinowo...syn zadzwonił jak tylko dotarł do szkoły że zapomniał identyfikatora oraz rekwizytów do przedstawienia. Jako dobra matka pojechałam i dostarczyłam ciągnąc ze sobą córkę 2. Niestety w szkole okazało się że dzisiaj potrzebne są łyżwy na wf więc czekała mnie kolejna wycieczka...Dobrze że rano zdążyłam zjeść moje dietetyczne śniadanie więc się dzielnie trzymałam. Potem tylko spacer, zakupy, sala zabaw i w końcu dom. Tu błyskawicznie zupa, usypianie. Wtedy dopiero poczułam wilczy głód. Zjadłam bardzo spóźnione drugie śniadanie ale nie pomogło. Zmęczona dojadłam trochę obiadu i dopchnęłam batonikiem....rozczarowana swoim zachowaniem założyłam ten pamiętnik mając nadzieję, że coś się zmieni i wytrwam....do jutra
alicja205
6 lutego 2014, 15:07Na szczęście jutro jest nowy dzień i można zacząc od nowa. Nie poddawaj się! Trzymam kciuki!