Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Piątkowa masakra


W piątek trzymałam się dzielnie diety byłam z siebie dumna. Dzień zapowiadał się w miare spokojnie...ale zadzwoniła dentystka ,że zmienia termin wizyty z 18.30 na 16.45 zgodziłam się.  Odebrałam syna ze szkoły o 14.30 potem szybko obiad i na 15.50 zawiozłam na angielski bo miał ustny półroczny egzamin. Dzieci miały odpowiadać po 10 minut wiec postanowiłam poczekać na parkingu. I to był błąd....okazało się po 15 minutach siedzenia, że jest spore opóźnienie więc nie ma sensu czekać i zadzwoniła też do mnie starsza córka że Mała zasnęła u niej na biurku. Wróciłam do domu zestresowana ,że Mała jak teraz poszła spać to wieczorem będzie wypoczęta, że jak mocno opóźni się angielski to nie zdążymy do dentysty. Syn wyszedł z ustnego o 16.40 biegiem do dentysty a potem biegiem do domu bo Mała jak się zbudzi i mnie nie będzie to  płacz na maksa. Udało się !!! W domu zmęczona i zestresowana pocieszyłam się czekoladą i to by było na tyle jeśli chodzi o moje postępy....Nie ma jak życie z 3 dzieci...
  • zdemotywowanaa

    zdemotywowanaa

    9 lutego 2014, 12:45

    Jedna czekoladka niczego nie przekraśla. Już dawno ją spaliłaś i po niej ślad zaginał :) Brnij dalej do przodu!