Po południu napad kompulsywnego żarcia- rodzynki, pistacje, orzechy, ciasteczka i 2 kromki chleba z pasztetem-mieszanka niczym u babki w ciąży-czuje sie wielka i obrzydliwa-nienawidze swojej słabej woli-zaczynam nienawidziec siebie-deprecha na całego-siedzenie w domu mnie zabija...brak checi na cokolwiek, pan mnie drazni,wszystko mnie drazni-przepraszam za mój nastrój nie chce wam psuc humorów wiec spadam ale czuje sie bardzo podle i żle...
DO DUPY TO WSZYTKO-WIEczorne motto
klemensik
7 stycznia 2010, 08:30Wiem że nie umiałabym siedzieć w domu, dobiłoby mnie to. Ale czasem tak mam jak i Ty, oj często!
tomija
7 stycznia 2010, 08:18ŚLICZNOTO nosek do góry!!!ciesz sie chwilą w domu!!!zaraz może sie wszystko odmienić!!!ja tez czasami mam dosyc mamowania w domu,ale marznąć w drodze do pracy jakoś bym nie chciała:)))buziam Cie mocno :))))
vitafit1985
6 stycznia 2010, 22:11Może powinnaś wrócić do pracy zawodowej? Na dłuższą metę siedzenie w domu jest męczące.
aniula270684
6 stycznia 2010, 21:43A TAM.... JA MIAŁAM TAK KILKA DNI TEMU - PRZECHODZI:) MIŁEGO WIECZORKU:)
Magduska1983
6 stycznia 2010, 21:19masz racje siedzenie w domu dobija, ja czasem mam wrażenie, że życie mi przez palce ucieka przez to siedzenie w domu, wtedy wsio mnie wkurza, brakuje kontaktu z drugim czlowiekiem, rozmowy chocby o niczym, teraz na szczęście pomagam Miśkowi więc zadowalam się kontaktami telefonicznymi, lepsze to niż nic:) Oby jutro było lepiej