Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wielkanoc


Przed domem ulepiłam zająca wielkanocnego, dzięki temu (?) przynajmniej na sobotę śnieg stopniał i było dosyć wiosennie. Ale święta cudownie (?) białe, więc dzisiaj ulepiłam wielkiego zająca - może znowu stopnieje?
I dreem about a white Easter? czy jak to się tam pisze w tym dziwnym języku.
Wynalazłam sposób na przeziębienie. Byłam taka zdesperowana tym, że znowu mnie coś bierze, że wzięłam tak gorący prysznic jak tylko mogłam wytrzymać i tak długo, aż mi się skończyła ciepła woda. I niespodzianka nos mi odetkało i czuję się dobrze - mam nadzieję, że tak już zostanie!
Od soboty do poniedziałku nawet nie wchodziłam na vitalię, bo realistycznie założyłam sobie, że nic z tego nie będzie, tylko się sfrustruję i słowa dotrzymałam;-)
Przynajmniej mogłam zobaczyć się "w akcji" bez diety. Nie mówię, że super, już nie mam potrzeby ani ochoty dojadania do granic możliwości i mam trochę większą świadomość, kiedy jestem głodna. W Niedzielę oczywiście na śniadanie było ze 3 razy więcej niż normalnie, ale za to trzymało mnie to aż do kolacji o 9 wieczorem, w ogóle nie byłam głodna, czyli z jednej strony moje "stop" przy jedzeniu czegoś w taki naturalny sposób jest jeszcze zbyt daleko, ale jednak są jakieś postępy. Od dzisiaj mozolnie wracam do diety vitalii mam nadzieję, że waga w piątek mnie nie przerazi, tym bardziej, że jestem w fazie "nabierania wody" więc różnie może być.
Dzięki za wszystkie komentarze i Wesołego Alleluja - święta kończą się za 50 dni i tego się trzymajmy.
  • MagiaMagia

    MagiaMagia

    2 kwietnia 2013, 14:29

    Lacze sie w piatkowym czekaniu na wazenia. Pozdrawiam poswiatecznie!