Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
emocjonalny ból du*y


bunt...to pierwsze słowo jakie ciśnie mi się na język. zbuntować się przeciwko własnemu ciału i umysłowi. zbuntować się przeciwko wszystkiemu i wszystkim. przeciw każdemu słowu i komentarzowi tutaj. nie rób tego zrób tamto. tego nie jedz jesz za mało jesz za dużo jesz niezdrowo. 
tutaj się wszystko upraszcza albo coś jest białe albo czarne. szare jest złe. i gdy się tego wszystkiego człowiek naczyta to potem ma mętlik w głowie i zaczyna wariować. i wtedy zaczynasz nienawidzić siebie za każdy posiłek za każdy włożony niepotrzebnie kęs patrzysz w lustro i myślisz sobie dziewczyny są takie dzielne tyle schudły dlaczego ja tak nie moge? dlaczego? ja wiem dlaczego. bo umysł buntuje się. do tej pory jadłaś co chciałaś nie musiałaś się wysilać. przecież i tak masz dość kłopotów jeszcze dietą się musisz przejmować? przecież słodycze uspakajają twoją obolałą duszę czemu masz z nich rezygnować?
potrzebuję maści na emocjonalny ból dupy!!!
nie mam faceta nie ma sexu jest za to jedzenie i szukanie roboty. czasem czytam kwejka ostatnio było sporo komentarzy o grubych ludziach hajterzy dają w kość. jesteś gruba weż się za siebie gruba ku*wo!
nie jestem ani ładna ani szczupła. to znaczy muszę być wyalienowana jak niepełnosprawna wśród osób sprawnych? 
od tylu lat próbuje schudnąć ale mi się już po prostu zwyczajnie nie chce. tzn nie chce mi sie zdrowo pięknie kolorowo. teraz zrobie to po swojemu, nie czytam komentarzy ani pamiętników. koniec! dopóki nie osiągnę celu po swojemu. koniec z miłą Fridzią nadeszła ta wredna dla siebie i swojego ciała. będzie bolało po treningach bedzie burczało w brzuszku na słodycze. jeb*e mnie to. buncie nadchodzę!!!!!