Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

jestem kobietą na początku swojej drogi odchudzania. powoli zaczynam wychodzić z zamknięcia. przez 3 lata zajmowałam się tylko dzieckiem od dziś zamierzam pomyśleć o sobie!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24743
Komentarzy: 297
Założony: 15 maja 2011
Ostatni wpis: 30 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malafrida

kobieta, 39 lat, Katowice

150 cm, 89.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 marca 2016 , Komentarze (5)

ktoś powiedział "zrobiłem dzisiaj trening"....inni mówią "dałem sobie wycisk" inni znów "poćwiczyłem"...ale tak właściwie ile to jest trening?

często patrząc na profile motywacyjne pytają się człowieka czy zrobiłeś już dziś swój trening? to znaczy ile?

dla innych trening to godzina porządnego biegania dla drugich 20 min z mel b na całe ciało. dla jednych jest to sesja na siłowni czyli podnoszenie ciężarów a potem 5 min odpoczynku i machania łapkami :) a jeszcze inni robią 20 pompek przysiadów brzuszków. 

czy treningiem można nazwać coś co robi się codziennie przez 20 min? albo 2 razy w tyg przez 1,5 godz. czy w czasie treningu musisz spocić się jak mysz? robić coś aż do bólu w kościach. czy moja sesja jogi która polega na leżeniu i rozciąganiu mięśni to też trening?

jakie wy macie pojęcie TRENINGU?

23 marca 2016 , Komentarze (1)

było miło ale się skończyło. ćwiczyłam sobie rano pół godz orbi a po południu lekki bieg lub po prostu spacer z pupilem. i nagle coś zaczęło się ze mną dziać. jednego dnia straciłam słuch. słyszałam ciągły szum w uszach a jak ktoś coś do mnie mówił to słyszałam to podwójnie i jakby z oddali. ale spoko po dwóch dniach przeszło. po dwóch dniach zaczęło mnie serce kłuć przy gwałtwoniejszych ruchach kuło niemiłosiernie aż dech zapierało. ale spoko to też przeszło po jednym dniu. a potem nagle zaatakowało mi biodro a dokładnie mięsień odpowiedzialny za unoszenie nogi w bok. koniec. ćwiczenia odpadły bo nie dam rady nawet na tej nodze stanąć pełnym ciężarem a co dopiero pedałować na orbim. 

już mam tydzień przestoju wczoraj i dziś ćwiczyłam 10 i 15 min i tylko tyle jestem w stanie wytrzymać a najgoresze że świadomość że nie ćwiczyłam odbija się na jedzeniu bo nie potrafię się pohamować by nie zjeść dużej porcji zamiast małej. 

a święta się zbliżają jestem odpowiedzialna za ciasta. no super :(

ale za niedługo zmiana miejsca pracy do pracy mam nadzieję dojeżdżać rowerkiem także mam nadzieję że nie będzie najgorzej. 

wesołych spokojnych świąt wam życzę smacznego jajka i niech Zmartwychwstały Pan da wam siłę i radość życia. 

buziaki

11 marca 2016 , Komentarze (4)

teraz wygląda to tak. jak idę do pracy wstaję o 5.30 i pół godziny z orbim naczczo jak mam wolnę jem śniadanie zaworze młodego do szkoły sprzątam bajzel z poprzedniego dnia i ćwiczę 50 min orbi plus ciężarki 10 min. 

wiem że to dopiero początk ale już powoli zaczyna mi to wchodzić w krew. wiem że powinno zrobić sobie jeden dzień wolnego ale ja na razie nie mam na to najmniejszej ochoty. :)

dietowo bez ekscesów wczoraj śniadanie płatki obiad pierś z kurczaka z worka trochę frytek z piekarnika i buraczki, kawałek ciastka z urodzin na kolację pół miseczki bigosu i sałatka z serkiem feta i kukurydzą na sałacie lodowej. 

dziś jestem w pracy wiec przewidywalnie z jedzeniem. śniadanie omlet z dżemem, 2 sniadanie bułeczka słonecznikowa z plastrem wędzonego pstrąga na obiad bedzie bigos przyniesiony z domu z kartofelkami a na kolacje zupa ogórkowa. a czy wpadnie coś zakazanego w międzyczasie to trudno :)

trzymajcie się :*

9 marca 2016 , Komentarze (2)

bardziej wyrozumiała nie oznacza że odpuszczam. będąc na diecie często wypominamy sobie nawet najmniejszy kawałek czegoś zakazanego. błąd. dieta i tak jest mega stresująca dlaczego mamy dodawać sobie stresu? dlatego też ja nie stosuję żadnej diety. ja się zdrowo odżywiam. choć wydaje mi się że ostatnio za mało jem warzyw ale są tak strasznie drogie np. za 4 pomidory i 2 ogórki zielone zapłaciłam ostatnio 23 zł. ja pier....

wczoraj w ramach Dnia Kobiet zostałam zaproszona przez mojego syna do ...McDonalda :) zjedliśmy lody McFlurry Bounty na spółkę. pół Big Maka parę frytek i 2 pikantne kurczaczki. zjadłam to o 14. byłam tak najedzona że do końca dnia po prostu nie chciało mi się jeść. i nie zjadłam już nic. :) dziś w pracy 3 kromki razowca z serem, kawałek ciasta z jabłkami domowej roboty, pyzy z mięsem i McWrap z wczorajszego zamówienia. do tego soczek marvitu z marchewki. i na dziś byłoby tyle :) więc myślę że zmieściłam się w pułapie 1700 kcal. rano straciłam na orbim 230 wieczorem spacer 3 km kolejne 200. jeżeli tak to będzie to spokojnie do końca wyzwania 4 kg nie moje :)

życzę miłego dnia :)

7 marca 2016 , Komentarze (8)

pisałam w poprzednim poście o moim wyzwaniu 15 dni z orbim i porannym rozruchem  ciężko wstać pół godziny wcześniej zwłaszcza jak mam iść do pracy. choć dziś 5.30 wstałam bez problemu tylko dlatego że wiedziałam że muszę ćwiczyć i byłam tak mega wściekła że nie chciało mi się spać :) 

zawsze ćwiczyłam wieczorami jak już wszyscy domownicy poszli spać ale powiem szczerze caly dzień spędzałam na myśleniu że jeszcze trening na który po całym ciężkim dniu nie zawsze miałam ochotę. teraz choć muszę się zebrać w sobie z rana to cieszę się że już mam to za sobą a zawsze mogę coś jeszcze zrobić np. iść na spacer lub włączyć dvd z ćwiczeniami. 

nigdy też nie ćwiczyłam przed posiłkami a podobno ćwiczenia naczczo spalają od razu tkankę tłuszczową więc spala się wiecej niż po posiłku (choć ćwiczyć można tylko max pół godziny). i rzeczywiście śniadanie smakuje lepiej :) 

no i to samopoczucie. a wystarcz tylko się poruszać. dlaczego zawsze o tym zapominam i zaprzepaszczam coś tak wspaniałego. 

3 marca 2016 , Komentarze (5)

dziś wreszcie powieje trochę optymizmem z mojej strony. mam dość marazmu który wkradł się do mojego życia i nie chce odpuścić. ale mam plan. pomysł na siebie od tak dawna wymyślany ale nie realizowany. czytałam ostatnio że nawyki można przyswoić w 30 dni. moim nowym nawykiem jest zaraz po przebudzeniu krótka rozgrzewka. skłony przysiady skręty. wszystko trwa jakieś 2-3 min ale uwierzcie mi zaczyna to działać cuda. chodzę bardziej wyprostowana nie boli tak kręgosłup. także wprowadzam do mojego życia dwa nowe nawyki:

1. rozruch poranny zaraz po wstaniu z łóżka.

2. 20 min dziennie na orbitreku. 

do tej pory moim jedynym nawykiem było jedzenie słodyczy którego ciężko będzie mi się pozbyć. ale chcieć to móc. dla wszystkich chcących rozpocząć bieganie ale nie tylko również inne formy aktywności fizycznej polecam blog Panna Anna Biega. 

jestem ogromną fanką tej pozytywnie zakręconej kobiety z niesamowitym uśmiechem i energią która zaraża na odległość. 

czyli łącznie z dzisiejszym dniem zaczynam moje małe kroczki do formy. 

1/15-wprowadzamy nowe nawyki. :) jestem szczęśliwa że mogę zacząć. że mi się chce i mam nadzieję że aktywność wejdzie mi w nawyk. 

pozdrawiam z uśmiechem :)

25 lutego 2016 , Komentarze (22)

-tyle chciałabym zrobić tyle zobaczyć pojechać...a nie mogę.

dlaczego? przecież grube osoby też mogą.

-ale jakbyś się czuła jadąc na wakacje gdzie wszyscy są w miarę szczupli, myślałabym tylko o tym jak wyglądam i czułabym się paskudnie.

-to dlaczego nic z tym nie robisz? 

-jak to nic nie robię ćwiczę codziennie chodzę na spacery myślę o każdym zjedzonym przeze mnie kęsie. 

-to musi być okropne całe życie mieć przesłonięte tylko wagą jedzeniem. a gdzie miejsce na pasje? na życie w ogóle ? to musi być męczące.

-tak to wykańcza mnie fizycznie i psychicznie

-to idz gdzieś po pomoc.

-a kto mi pomoże? każdy ma swoje życie swoje problemy. 

-to pomóż sobie sama

-to daj mi siłę.

mój codzienny monolog przeprowadzony w głowie. walczę..

22 lutego 2016 , Komentarze (10)

nie jestem normalnie odchudzającą się osobą jestem walczącą o każdy nie przybrany kg. jedni walczą o to żeby coś zgubić ja walczę żeby nie przytyć. napady ostatnio nasiliły się bo postanowiłam zawalczyć o normalne życie. ale nie jest to proste kiedy napady były tak czeste i silne że wpadłam w błędne koło. są ćwiczenia kiedy jest moc ale jak tsunami wraca fala o ogromnej sile destrukcji. 

ten weekend to totalna porażka Młodego nie było wiec na zmianę spałam jadłam znów kładłam się spać i tak w kółko. byłam mega zmęczona nawet spacer niewiele pomógł. zostałam zaproszona na imprezę z okazji dnia kobiet. odmówiłam. gdzie ja taki wieloryb. kicham co inni by mówili ale sama ze sobą czułabym się fatalnie. nie mam co na siebie założyć nie mam ochoty pląsać bo mi ani do śmiechu ani do zabawy. 

dziś jest w miarę "normalnie". na sniadanie bułeczka z szynką 2 sniadanie banan obiad makaron ryżowy z warzywami i kurczakiem na podwieczorek banan na kolację pół bagietki z szynką i ogórkiem. ale to co innego jestem w pracy nie mam lodówki pod nosem ani szafek do przeszukania ani nikt mi nie burczy nad uchem że mam się ruszyć bo wyglądam tak siak owak. 

wieczorem pewnie z 40 min orbitreka plus mój standardowy zestaw ćwiczeń na całe ciało z obciążeniem 4 kg. 

gdyby tak było codziennie byłabym szczupła i zdrowa niestety takich dni jest coraz mniej w moim życiu. ale walczę...

dziewczyny jeżeli któraś z was też miała kłopoty z kompulsywnym obżarstwem niech napisze parę słów czy dała radę poskromić chorobę. chętnie poczytam i  popiszę i poradzę się innych. 

powodzenia

17 lutego 2016 , Komentarze (3)

tak szybko jeszcze nigdy nie nadszedl 

za duzo emocji za duzo zalozen 

nie wytrzymalam peklam 

:(

16 lutego 2016 , Komentarze (2)

znów muszę sobie przypominać pierwsze tygodnie odchudzania kiedy do ćwiczeń trzeba się zbierać kiedy każdy kęs to wyrzuty sumienia czy zdążę to spalić i stawanie na wadze co 5 min co ma sprawić że schudnę natychmiast. kiedy jestem w ciągu jedzeniowym na kilka tygodni nie przejmuję się wyglądem niczym. a potem przychodzi otrzeźwienie i co ja takiego najlepszego ze sobą zrobiłam. teraz znów zaczynam wyliczać że do końca lutego przydało by się schudnąc 5 kg. głupia gęś ze mnie nie przytyłam w tydzień to i nie schudnę w tydzień. 

powtarzam sobie jak mantrę :już nigdy nie chcę być gruba.

orbitrek codziennie 30-40 min, biego-spacery co drugi dzień, czasem mel b lub zumba. 

wiem troszkę chaotyczny wpis ale nie mam za bardzo weny i czasu napiszę jak tylko się trochę unormuje waga i czy przynosi ta moja taktyka jakiekolwiek rezultaty.