no i się zbuntowała ta szklana moja bateria padła i kuniec. ale jak tylko ją naprawię to dam jej popalić:)
weekend zapowiadał się pracowicie miałam sprzątać przed świątecznie. i tak też było. 5 godzin sprzątania łazienki kafelki wanny szafki wyrzucania starych przeterminowanych balsamów i błyszczyków. i na tym całe sprzątanie się skończyło jak siadłam w fotel o 16 to wstałam o 2 w nocy.nie miałam siły na nic. i wiem jedno że gdybym poćwiczyła pobiegała miałabym powera na kolejną pracę. a tak zasiedziałam się z miską popcornu i tyle z tego było.
teraz w pracy mam taki mróz że jak wracam do domu jestem tak zziębnięta że naprawdę wszystkiego mi się odechciewa.
rano zjadłam kromeczkę z serkiem i ogórkiem konserwowym a w pracy 2 kostki czekolady i czekam na obiad i to będzie tyle na dziś.
a i jeszcze od dziś do 21 codziennie mel b brzuszki lub total fitnes na zmianę.
trzymajcie się ciepło ja przynajmniej się staram. :) buziaki
Caffettiera
1 grudnia 2014, 18:48oooj powinnam zrobić takie sprzątanie w moim pokoju... tylko jak sobie właśnie pomyślę, ile to czasu zajmie to się odechciewa :P no ale miałam na pewno aktywny trening :D
malafrida
4 grudnia 2014, 17:51Sprzątanie to syzyfowa praca ale nie wiem czy ty też tak masz że jak sie posprząta to człowiek aż czuje sie lepiej jest dumny z siebie że tyle zrobił i dużo przyjemniej mieszka się w takiej czystej przestrzeni. tak że życzę natchnienia do sprzątania i utraty mnóstwa kalorii!