Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
po biegowy napad :((


wracam sobie z treningu i tak sobie myślę jest godzina 18 coś bym zjadła na kolację. więc zjadłam trochę zapiekanki ziemniaczanej z rybą i warzywami. ale nadal czułam ...niedosyt. i choc głód minął to chęć na coś była potworna. i wtedy stało się najgorsze. moja mama otworzyła puszke szynki konserwowej. to bylo jak zapalnik. poszło pół szynki bułka pełnoziarnista 6 małych snikersów kawałek sernika i dwa naleśniki z czekoladą i bananem. 

i to wszystko w 10 min. potem oczywiście czułam się fatalnie bo od dawna nie miałam napadu żołądek przez ostatnie 2 tyg zdążył się skurczyć wiec bolał niesamowicie. czy było warto? pewnie nie! czy zrobiłabym to ponownie? pewnie nie! czy jest to do powstrzymania? na pewno nie!

wczoraj 41min 3,7 km. jutro intensywny dzień więc zapomne o tym przykrym incydencie. masaże lekarze zobaczymy jaki jutro będzie wynik zamierzam jutro zrobić 6 km. i utrzymać to przez tydzień. trzeba tylko znaleść odpowiednią trasę. 

trzymajcie się ciepło i wybaczcie potknięcie ja już sobie wybaczyłam.

ps. i wyjaśnijcie mi co się stało z moją szklaną od dwóch tyg. pokazuje mi 82 bez jaj. kiedyś się wachała 82.1 lub 81,9 teraz uparcie 82 i ani drgnie! a druga szklana w łazience inaczej pokazuje na każdej kafelce  na jednej 80,5 na innej 85 nie ma jej co wierzyć!