Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
:)


Nie wiem co jet grane ale od czasu zmiany sposobu odżywiania kompletnie nie mam siły na siłowni. CHodziłam na aeroby już wcześniej i nawet 70min dawałam radę, np 40 min orbitrek i 30 min interwał na bieżni. A ostatnio? Po pierwszej minucie marszu na bieżni przyszła pora na minutowy bieg.. I w czasie tego pierwszego cyklu miałam ochote stamtąd uciec! Nogi bolą, siły nie ma, parę takich cykli i zadyszka niemiłosierna.Ostatecznie wytrzymałam 35min na bieżni i 10 min na orbitreku.

Nie wiem czego to sprawa.. Jemy na pewno lżej, ale bez przesady na dzień mi wychodzi jakieś 1500 kcal z tego co policzyłam. Mój TŻ też wczoraj co chwile na bieżni zmniejszał prędkość i twierdzi, że to sprawa zakwasów bo ściance wspinaczkowej. Oby, oby to była sprawa jednorazowa, bo nie chcę się na tej siłowni męczyć jak za karę.


Wczorajszy jadłospis:
Śniadanie: 3 kanapeczki razowca z powidłami, kawa

II Śniadanie: Danio

Obiad: drożdżówka z jabłkiem, soczek mango :D Cóż, jadąc do maturzystki na korki byłam już głodna więc żeby wytrzymać 2 godziny maksymalnego skupienia i prowadzenia lekcji musiałam coś przegryźć. Trudno

Podwieczorek: Bułka fitness z 1/2 serka lekkiego turek. W samochodzie, przed siłownią :D

Kolacja: sałatka śledziowa? Czyli troszkę śledzika z jabłkiem, cebulką, ogórkiem i śmietaną. Dosłownie parę łyżek plus kromeczka chleba i herbatka, mniam.

Razem wyszlo mi jakies 1600kcal. Nie jest zle.



Akrywnosc fizyczna:
-35min bieżna (interwal)
- 10 min orbitrek