Pewnie rezultaty byłyby dużo lepsze, gdybym bardzo restrykcyjnie przestrzegała diety. Ale w niedzielę mam taki dzień, że pochłaniam coś czego nie powinnam. Rano w niedzielę pokazała mi waga 99,9. Ale jako, że potem sobie trochę dogodziłam, w poniedziałek już skoczyła na 101. Dziś 0,9 mniej. Ważne, że spada.
Cały tydzień się trzymam, gdy pracuję. W weekendy bywa różnie, zwłaszcza, gdy ktoś wyprowadzi mnie z równowagi.
Tak już mam, że jak jestem wnerwiona to jem. Niestety....:(
Ale najważniejsze jest to, że daję radę.:)
Uzależniłam się od serka wiejskiego z otrębami.:) Hehehe.
Już niedługo miesiąc jak jestem na diecie. Zrobię sobie potem podsumowanie.
Gdybym tak jeszcze dołączyła basen...ale chwilowo musi poczekać. :(
Pozdrowienia dla wszystkich walczących.;)